Maersk i MSC wstrzymali nadawanie przesyłek z Chin do Europy Koleją – informuje „Rzeczpospolita”. Argumentują to utratą zaufania do przewozów przez Rosję i Białoruś, a także problemami z dostępnością taboru. Agresja Rosji na Ukrainę prawdopodobnie doprowadzi w najbliższych dniach do wstrzymania ruchu kolejowego na Nowym Jedwabnym Szlaku.
Jak donosi dziennik, już dziś – mimo
przekierowania części pociągów z trasy przez Ukrainę – ruch na zakorkowanym zwykle polsko-białoruskim przejściu granicznym w Małaszewiczach jest o wiele mniejszy, niż normalnie. Co więcej, tym operatorom logistycznym, którzy jeszcze uruchamiają pociągi z Chin, coraz trudniej zdobyć lokomotywy i wagony po stronie białoruskiej. Coraz większa ilość taboru jest bowiem przeznaczana do obsługi pociągów wojskowych.
Z wiadomości, które przesłał nam przedstawiciel jednego z przewoźników, wynika, że sytuacja na granicy jest kryzysowa. – Zagraniczni właściciele prywatnych przewoźników, którzy mają umowę przewozową z Kolejami Białoruskimi, ogłosili zakaz wjazdu na stronę białoruską po torze normalnym – donosi nasz informator. W szczególnie poważnym położeniu są importerzy węgla, których magazyny znajdują się na terenie Białorusi lub Rosji: wspomniany niedobór wagonów obejmuje także węglarki.
Nie są to jedyne problemy, z jakimi zmagają się spedytorzy na Nowym Jedwabnym Szlaku. Kolejnym z nich jest ryzyko wojenne. Według „Rzeczypospolitej” dostrzegli to ubezpieczyciele, którzy nie chcą już zapewniać ochrony ładunków. W efekcie jeszcze przed rosyjską inwazją część odbiorców i praktycznie wszyscy nadawcy przesyłek do Chin przerzucili się na fracht morski. Jednocześnie mocno zmniejszyła się skala transportu lotniczego (ze względu na zamknięcia przestrzeni powietrznej) oraz drogowego.