Z dniem 4 września nastąpiło zniesienie opłat dla samochodów osobowych i motocykli na koncesyjnym odcinku autostrady A1 z Gdańska do Torunia, znanym jako Amber One. Oznacza to, że realizuje się złożona przez prezesa PiS obietnica zniesienia opłat również na autostradach zbudowanych w systemie koncesyjnym. Dowiedzieliśmy się, ile za zmiany zapłacą podatnicy.
Jak poinformował rzecznik prasowy resortu infrastruktury Szymon Huptyś, przewidywany koszt zmian na autostradzie A1 z Gdańska do Torunia w 2023 roku, a zatem tylko w okresie od 4 września do 31 grudnia, wyniesie 73 mln zł. Można zatem spodziewać się, że w przypadku przedłużenia zniesienia opłaty na rzeczonym odcinku w przyszłym roku budżet państwa (a tym samym wszyscy podatnicy) ponieśliby na poziomie oscylującym w przedziale 200-300 mln zł.
Wczoraj na łamach “Rynku Infrastruktury” informowaliśmy, że opłaty zostały zniesione przez Gdańsk Transport Company, czyli koncesjonariusza, na mocy instrukcji z Ministerstwa Infrastruktury. Wydaje się, że likwidacja opłat właśnie w przypadku autostrady A1 była operacją stosunkowo łatwą do przeprowadzenia. Jest to bowiem odcinek, na którym państwo przekazuje ze środków Krajowego Funduszu Drogowego opłatę za dostępność, która służy pokryciu kosztów operacyjnych, usług inżynierskich, kosztów ubezpieczeń i kosztów obsługi zadłużenia, a także podatków, jak i wszelkiego rodzaju działań utrzymaniowych. Podobny system wprowadzono zresztą w przypadku odcinka koncesyjnego autostrady A2 z Nowego Tomyśla do Świecka, dlatego niewykluczone, że już wkrótce także na nim kierowcy będą mogli spodziewać się korzystnych dla siebie zmian.
Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku odcinka z Konina do Nowego Tomyśla, czy też w przypadku autostrady A4 między Krakowem a Katowicami, gdzie koncesjonariusze sami ustalają i pobierają opłaty, a tym samym mają szansę uzyskiwać dużo wyższe stopy zwrotu z inwestycji. Dlatego likwidacja opłat na tych odcinkach może być znacznie trudniejsza, a w skrajnym scenariuszu narazić państwo na długotrwałe spory z koncesjonariuszami, którzy mogliby wysunąć wielomiliardowe roszczenia odszkodowawcze. Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda sygnalizował, że państwo w przypadku braku woli porozumienia mogłoby wywłaszczyć prywatnych zarządców. Byłoby to jednak fatalnym sygnałem dla inwestorów zagranicznych, ograniczającym napływ kapitału do Polski. Z drugiej strony,
koncesja na autostradę A4 między Katowicami i Krakowem wygaśnie już w 2027 roku.
Zmiana stanowiska Ministerstwa Infrastruktury o 180 stopni?
– Zgodnie z zapowiedzią kontynuujemy politykę uwalniania autostrad od opłat za przejazd samochodami osobowymi i motocyklami. Odcinki państwowe są już bezpłatne, a rząd przyjął w ostatnich dniach uchwałę o zwolnieniu tego odcinka (autostrady A1 z Gdańska do Torunia – red.) z opłat także po 4 września 2023 r. Wielką zmianą na lepsze jest to, że opłaty nie będą pobierane we wszystkie dni tygodnia – mówi cytowany w komunikacie prasowym minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Trzeba jednak dodać, że minister Adamczyk wcześniej opowiadał się otwarcie za… rozszerzeniem systemu poboru opłat na kolejnych odcinkach autostrad państwowych. – Nie stać nas na to, by utrzymywać stale i bez końca stan, kiedy nie pobieramy opłat na autostradach. Sukcesywnie system poboru opłat będzie obejmował kolejne odcinki autostrad – mówił Andrzej Adamczyk w ubiegłym roku.
Pomimo tego faktu resort infrastruktury utrzymuje w komunikacie prasowym, że zmiana “ma na celu realizację konsekwentnej polityki, prowadzonej od 8 lat, zakładającej zapewnienie bezpieczeństwa użytkownikom dróg publicznych w Polsce oraz zwiększenie mobilności Polaków”. – Nasi poprzednicy wprowadzali opłaty na autostradach czyniąc je trudno dostępnymi dla zwykłego kierowcy. My odstępujemy od tej polityki, zapewniając bezpłatny przejazd po drogach najwyższej klasy kierowcom pojazdów osobowych oraz motocykli – twierdzi z kolei wiceminister infrastruktury Rafał Weber.
Z drugiej strony przedstawiciele resortu infrastruktury wskazują, że
bezpłatne przejazdy na autostradach mogą ograniczyć ruch na trasach alternatywnych, które cechuje niższy poziom bezpieczeństwa ruchu. Ten argument wydaje się być racjonalny, a przynajmniej godny rozpatrzenia. Z drugiej strony nie należy lekceważyć wpływu podjętych działań na finanse publiczne. – To dewastuje stabilność i pewność dochodów Krajowego Funduszu Drogowego. Może podwyższyć oprocentowanie kredytów udzielanych tej instytucji przez banki – komentuje Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Bezpłatne autostrady a zrównoważony transport
Wydaje się jednak, że pytanie, czy wprowadzenie bezpłatnych autostrad wpisuje się w politykę zrównoważonego rozwoju transportu, jest pytaniem retorycznym. Wobec wielomiliardowych inwestycji infrastrukturalnych realizowanych przez PKP Polskie Linie Kolejowe, a także dużych inwestycji taborowych, jakie dokonują się w PKP Intercity, bezpłatne autostrady dla samochodów osobowych oznaczają relatywne zmniejszenie konkurencyjności transportu kolejowego.
Koszty ponoszone przez państwo w związku ze zniesieniem opłat na autostradach są znaczne. Dzieje się to w sytuacji, kiedy poważnym problemem społecznym i ekonomicznym w Polsce jest zjawisko wykluczenia komunikacyjnego.
– Mimo że z tytułu bezpłatnych autostrad PiS nie odnotował żadnej zwyżki w sondażach, brnie dalej w rozwiązania nie tylko zupełnie przeciwstawne trendom na Zachodzie, ale także sprzeczne z oczekiwania Polaków, wśród których w sondażu jedynie 7% domagało się większego nacisku na motoryzację indywidualną, a 52% opowiedziało się za bardziej zrównoważonym rozwojem transportu – komentuje Adrian Furgalski, który zauważa także, że łączne koszty realizacji postulatu bezpłatnych autostrad odpowiadają kosztom wprowadzenia 0% stawki VAT na bilety kolejowe. Porównywalnie duże środki finansowe mogłyby alternatywnie zasilić Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych.