Wiech (ENERGETYKA24): Polska nie jest gotowa na masową elektryfikację

Na Kongresie Projektantów i Inżynierów poruszono także wątek polskiego systemu elektroenergetycznego. O jego efektywności mówił Jakub Wiech, z portalu ENERGETYKA24, który wskazywał, że aby dobrze opisać to zagadnienie trzeba najpierw dobrze zdefiniować efektywność. Można ją rozumieć jako możliwość zaspokajania bieżących potrzeb na energię, co wydaje się być coraz większym wyzwaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę stan techniczny elektrowni węglowych, gdzie coraz częściej dochodzi do awaryjnych przerw.

– Natomiast z punktu widzenia chociażby akceptowalności cenowej, polski systemem elektroenergetycznym staje się coraz mniej efektywny z tego względu, że dociskają nas jako w zasadzie jedyne państwo, jeżeli chodzi o taką skalę w Unii Europejskiej, ceny uprawnień za emisje gazów cieplarnianych. One stają się z powiedzmy roku na rok coraz bardziej uciążliwe dla odbiorców końcowych. No i biorąc pod uwagę trajektorie na jaką zostały oszacowane ceny uprawnień do emisji w ramach systemu ETS spodziewamy się, że ta dolegliwość będzie tylko wzrastać. Oczywiście ona nie będzie wzrastać w takiej tendencji liniowej, od tego będą różne odchyły, natomiast generalnie w perspektywie średnio długoterminowej spodziewamy się tylko zwiększenia kosztów emisji i to jest coraz większy problem, to jest też coś, co zaczyna doskwierać polskim przedsiębiorcom – zwracał uwagę Wiech.

Ekspert wskazywał też, że następnym ważnym aspektem są koszty funkcjonowania systemu w aspekcie dystrybucyjnym i przesyłowym – Tutaj znowu mamy pewien problem, bo inwestycje w nowe moce wytwórcze nie szły w parze z równolegle szerokimi inwestycjami w moce dystrybucyjne, przesyłowe, ale przede wszystkim w elastyczność sieci. Więc dobiliśmy do granic takiej, powiedzmy, możliwości technicznej polskiego systemu elektroenergetycznego, jeżeli chodzi o zarządzanie tą energią, która dociera do nas z źródeł na przykład pogodo-zależnych, takich jak fotowoltaika, więc widzimy, że efektywność, tak patrząc już holistycznie i kompleksowo, polskiego systemu elektroenergetycznego jest coraz mniejsza i musi zostać powiększona przez inwestycje w nową infrastrukturę – mówił Jakub Wiech.

Wiech przypomniał też, że wraz z trendem elektryfikacji gospodarki, ale i sektora transportowego - zarówno kolei jak i transportu miejskiego, znacznie rośnie i będzie rosnąć zapotrzebowanie na energię elektryczną

– Biorąc pod uwagę możliwości polskiego systemu elektroenergetycznego, to widzimy, że on nie sprosta, zwiększeniu zapotrzebowania na energię elektryczną przez sektor transportu w postaci chociażby poszerzania dostępności kolei czy zwiększenia liczby samochodów elektrycznych jeżdżących po polskich drogach, ale widzimy też, że już względnie niedługo, bo za 5 lat grozić nam będzie tzw. luka wytwórcza nawet na obecnych poziomach konsumpcji. To znaczy będziemy mieć zbyt mało mocy pracujących w systemie względem naszego zapotrzebowania na energię elektryczną. I to jest bardzo duży problem. To jest kwestia, która powinna być tematem numer jeden w polskich kampaniach wyborczych. Z tego względu, w czarnym scenariuszu, czyli tym zarysowanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska i Polskie Sieci Elektroenergetyczne, który przewiduje deficyt nawet od 9 do 11 gigawatów mocy zainstalowanej, naszej gospodarce grozi katastrofa – alarmował Wiech.

– Jeżeli szybko nie załatamy tej dziury, o której już wiemy, że jest na horyzoncie, to czeka nas rzeczywistość, w której na przykład operator będzie zmuszony podejmować działania polegające na ograniczeniu podaży energii dla poszczególnych grup odbiorców albo nawet o bardzo głębokiej ingerencji w popyt na energię po to, żeby utrzymać stabilność systemu. Nikt nie chce czegoś takiego, nikt nie będzie w stanie normalnie funkcjonować w takim państwie. To są realia raczej krajów znacznie uboższych od Polski. Trudno będzie zaakceptować fakt, że w samym środku Europy, w XXI wieku do czegoś takiego dochodzi. No ale niestety przy braku działań to może być nasza rzeczywistość. Więc powinniśmy już teraz planować pewną kompensację tych mocy, które będą odstawiane od systemu, a będzie ich bardzo dużo, nowymi jednostkami wytwórczymi – zakończył ekspert.