fot. Andrzej Domaszewicz/34. Brygada Kawalerii Pancernej
Udział w inwestycjach wojskowych może nie tylko zapewnić polskim firmom projektowym obfite źródło dochodu, ale i pomóc im w zdobyciu nowych kompetencji. Potrzeby po stronie wojskowej są ogromne. Nieodzownym warunkiem jest jednak przejście czasochłonnego procesu certyfikacji oraz kupno sprzętu chroniącego informacje niejawne – to wnioski z debaty o inwestycjach wojskowych podczas Kongresu Projektantów i Inżynierów.
Jest pewne, że już dziś niemałe kwoty przeznaczane na inwestycje wojskowe będą rosły. – Sytuacja polityczna i wojenna na świecie będzie powodowała, że coraz więcej środków będzie inwestowanych w obronność i zbrojenia – skonstatował prezes zarządu ZUE Wiesław Nowak.
ZUE: W certyfikat trzeba dużo zainwestować
Jak przekonywał, udział podmiotów krajowych w pracach na rzecz obronności powinien być jak największy. – Chcemy mieć wokół siebie przyjaciół, z którymi w razie potrzeby będziemy się bronić – ale musimy liczyć przede wszystkim na siebie. Poza tym zbrojenia są na całym świecie motorem postępu: napędzają rozwój nowych technologii oraz rozwijają gospodarkę. Jak najwięcej naszych firm powinno więc w tym procesie uczestniczyć. Dobrze, że druga strona też to rozumie – stwierdził.
ZUE podjęło więc działania, by uczestniczyć w przetargach NATO. – Nie jest to jednak prosta droga – uprzedził Nowak. Przytoczył wstępne wymagania w jednym z przetargów: oprócz spełnienia wymagań formalnych i technicznych firma musi pochodzić z państwa członkowskiego NATO, mieć rekomendacje Ministerstwa Rozwoju lub jego odpowiednika w innym państwie i certyfikat bezpieczeństwa pierwszego stopnia.
Najtrudniejsze jest właśnie uzyskanie certyfikatu. – Proces przebiega dwutorowo: trzeba scertyfikować podmiot (poddając go badaniom pod kątem kondycji finansowej, działalności, obowiązujących w firmie procedur) i indywidualnie pracowników, którzy będą uczestniczyli w danych przedsięwzięciach – zaznaczył prezes ZUE. Konieczne są zmiany w strukturze organizacyjnej: powołanie pełnomocnika ds. informacji niejawnych, kierownika kancelarii tajnej, administratora i inspektora systemów informatycznych.
ABW prześwietli pracowników
Drugi krok to wybudowanie kancelarii tajnej. – Nie chodzi o wydzielenie jednego pokoju – zaznaczył. Pomieszczenie kancelarii musi spełniać rygorystyczne wymagania („prawie jak klatka Faradaya” – opisał je Nowak), mieć ściany z określonego materiału (wykluczone są np. cegły pustaki) i być wyposażona w zabezpieczenia i ochronę nadzorowane przez certyfikowany podmiot.
Trzeba też kupić certyfikowany sprzęt informatyczny, spełniający amerykańskie normy odporności na transmisje elektromagnetyczne. Komputery i urządzenia peryferyjne muszą być fabrycznie przystosowane do przetwarzania informacji tajnych. Dla firm projektowych i nadzorujących systemy informatyczne będą szczególnie kosztownym problemem. – Można zrobić to metodą jednego komputera z walizką dysków, na którym każdy będzie miał swoje konto – ale wymaga to czasu i pieniędzy. Trzeba też potem przestrzegać procedur – zastrzegł szef ZUE.
Do tego obowiązkiem firmy jest weryfikacja pracowników – bardziej lub mniej szczegółowo, zależnie od informacji, do jakich mają mieć dostęp. – Proces prześwietlania wymaga otwarcia się przez służbami. Badani przez ABW pracownicy, którzy mają otrzymać dostęp do NATOwskich informacji tajnych, muszą przejść bardzo szczegółowe badanie dotyczące siebie i najbliższych, kontaktów krajowych i zagranicznych, przynależności do stowarzyszeń i organizacji, źródeł dochodów i wydatków, kont bankowych etc. – wyliczył Nowak Problemy wynikają czasami nie z chęci ukrycia jakichś informacji, lecz z braku potwierdzających je dokumentów – biorąc pod uwagę, że badany okres w przypadku przeciętnego pracownika obejmuje 10 lat.
Wojsko Polskie: Brakuje „świeżej krwi”
– Proces spełnienia wymagań jest rzeczywiście żmudny i długotrwały: procedura w ABW trwa 1-1,5 roku, i to pod warunkiem, że wymogi kancelaryjne są już spełnione – potwierdził szef Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Olsztynie w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk Andrzej Pawlak. – Ja jednak przechodzę jeszcze bardziej skomplikowane badania, i to odnawiane co 5 lat. Nasza służba wewnętrzna (SKW) jest bardziej dociekliwa od ABW – zaznaczył.
Przedstawiciel wojska zachęcił firmy, by mimo tych restrykcyjnych wymagań starały się o certyfikaty bezpieczeństwa przemysłowego i zabiegały o kontrakty militarne. – Rynek projektantów jest na razie, niestety, wąski i ubogi. Bardzo potrzeba nam świeżej krwi i nowego spojrzenia. Chodzi o zdolnych projektantów, którzy wyeliminują z projektów powtarzane przez lata przez tych samych projektantów błędy. Nie ma projektów bezbłędnych, są tylko źle zweryfikowane – ocenił.
Pułkownik przedstawił się jako jeden z większych „inwestorów” w siłach zbrojnych. – Mój obszar odpowiedzialności obejmuje dwa województwa: warmińsko-mazurskie i podlaskie. Jeszcze 10 lat temu 90% projektów było jawnych – dziś wszystkie mają klauzulę co najmniej „Zastrzeżone”. Wymagania resortowe znacznie wzrosły – wyjaśnił. Do każdego obiektu, nawet do hali garażowej, muszą być doprowadzone instalacje umożliwiające dopływ informacji, często o klauzuli „Zastrzeżone” lub wyższej.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem
zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów
zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w
Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji
handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu
w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z
siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.