Procesy prywatyzacji przewoźników lotniczych w Europie zależą od dwóch czynników. Pierwszym z nich jest koniunktura na rynku usług lotniczych. Drugim czynnikiem, utrudniającym proces prywatyzacji LOT-u, były do tej pory zapisy w ustawie o PLL LOT, dające 51 proc. własności Skarbowi Państwa. - Ograniczenie to zniechęca potencjalnych nabywców do składania ofert, ponieważ w procesach przejmowania przewoźników lotniczych widoczna jest preferencja pełnego przejęcia przewoźnika – a nie nabycie części jego udziałów – wyjaśnia Dominik Boniecki, ekspert lotniczy z firmy Comarch.
Rada Ministrów przyjęła we wtorek ustawę uchylającą przepisy o PLL LOT. Resort skarbu uspokaja, że nie oznacza to automatycznej utraty kontroli skarbu państwa nad spółką. Teraz pozostaje jedynie przeprowadzenie głębokiej restrukturyzacji spółki i znalezienie inwestora. To może nie być łatwe, biorąc pod uwagę fakt, że o zamiarach zbycia akcji firmy mówi się już od sześciu lat. Tymczasem kryzys w branży lotniczej pogrąża kolejnych przewoźników. Ot, choćby przykład z wczoraj – kiedy armeńska linia lotnicza Armavia Airlines ogłosiła swoją upadłość. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku przewoźnik został wystawiony na sprzedaż. Sytuacja na rynku jest jednak na tyle trudna, że nie jest łatwo znaleźć inwestora, który zaryzykuje swoje pieniądze w niepewny rynek.
- Dzisiaj, biorąc pod uwagę kondycję firmy, trzeba zaznaczyć, że na prywatyzacji budżet Państwa prawdopodobnie nic nie zarobi. Sprzedać tak naprawdę należy markę, bo tylko tyle można uratować. Oznacza to rzecz jasna piekło politycznej awantury w Parlamencie, gdzie opozycja rzucać będzie oskarżeniami o wyprzedaży rodowych sreber. Kiedy LOT był w lepszej kondycji, mówiono że nie sprzedaje się radzących sobie w miarę na rynku przedsiębiorstw. Nikt nie brał po uwagę tego, że wypełnienie samolotu nie jest równoznaczne z odnotowaniem zysków na danym połączeniu. Nikt nie zauważał, po jak cienkim lodzie stąpa od lat branża lotnicza, gdzie ceny paliwa, groźby zamachów bądź kondycja gospodarek od razu wpływają na finanse linii, często prowadząc do bankructw znanych marek. Gdy LOT jest wciąż na skraju bankructwa, także nie można go sprzedać, bo będzie to okradanie Narodu. Pozostaje więc trzecia droga: niespodziewana upadłość, bo na wieczne dokładania do firmy ani nas nie stać, ani nie przemawia za tym logika i rozsądek – komentuje Adrian Furgalski, dyrektor ZDG TOR.