Tymczasem według dyrektora Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, prof. Ryszarda Szczepanika, pas startowy trzeba będzie wyburzyć i wylać na nowo.
- Problemem jest fakt, że dopuszczono do powstania złego betonu. Nasze późniejsze ekspertyzy były jednoznaczne – pas nie nadaje się do użytkowania. Ilość wyłuszczeń jest tak duża, że nie jesteśmy w stanie upilnować tego pasa, żeby poszczególne odpryski nie dostały się do silnika, czy pod oponę startującego samolotu. Mowy o tym, żeby ten pas dalej użytkować, być nie może. Trzeba go wyburzyć i wylać porządne mieszanki betowe. My posiadamy w instytucie normę dotyczącą mieszanek dla pasów lotniskowych – tłumaczył dyrektor ITWL podczas posiedzenia Podkomisji stałej do spraw transportu lotniczego i gospodarki morskiej.
Sprawa ciągnie się już od grudnia ubiegłego roku, kiedy Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Warszawie Jaromir Grabowski wydał decyzję o zakazie użytkowania dwóch betonowych fragmentów pasa startowego Lotniska w Modlinie.
Przewoźnicy deklarują, że będą się domagali od lotniska odszkodowania za przekierowane loty. Wizz Air deklaruje, że kwoty sięgną nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Marcin Danił, wiceprezes lotniska w Modlinie uspakaja jednak, że roszczenia przeciwników są bezpodstawne. Linie lotnicze nie posiadały bowiem umowy z lotniskiem w Modlinie, ponieważ jej nie potrzebowały. Aby latać do dowolnego lotniska, wystarczy bowiem zaakceptować cennik oraz zdobyć sloty, czyli zezwolenia na wykonywanie operacji lotniczej w określonych godzinach. Dlatego wbrew doniesieniom medialnym przewoźnicy nie mają, według wiceprezesa lotniska prawa domagać się odszkodowania za częste przekierowania i odwołania lotów, spowodowane mgłą czy złymi warunkami pogodowymi. Podobnie jest z odwołanymi lotami z powodu zamknięcia części pasa startowego.