- Gdy zdecydowaliśmy się na budowę lotniska w Modlinie w 2007 r., od początku mieliśmy zamysł, by było to lotnisko dedykowane tanim przewoźnikiem, z mniej rozbudowaną infrastrukturą i niższymi opłatami lotniskowymi niż na Lotnisku Chopina, na którym operują przewoźnicy tradycyjni oczekujący wyższego standardu. Wolelibyśmy, aby ten podział został utrzymany. Ale skoro Wizz Air chce część swoich pasażerów odprawiać w Warszawie, to oczywiście zrobimy wszystko, żeby czuli się u nas jak najlepiej – przyznał w rozmowie z serwisem „Rynekinfrastruktury.pl” Przybylski.
Przewoźnik operuje na trasie Warszawa - Budapeszt cztery razy w tygodniu. Zmiana portu to wynik sporu, jaki wyniknął między linią a lotniskiem w Modlinie, dotyczącego opóźnień związanych z instalacją systemu ILS.
Jak podaje Wizz Air, od października tego roku ponad 160 lotów zostało opóźnionych, przekierowanych lub odwołanych, co odczuło ponad 30 tysięcy pasażerów. Przewoźnik ponosi ogromne koszty związane z odszkodowaniami lub zmianami przy przekierowywaniu lotów. Tej zimy, nieprzewidziane koszty szacowane są na około 8 milionów złotych, a to wszystko przez brak podstawowego sprzętu, niezbędnego do lądowania podczas złych warunków pogodowych.
- Nasze lotnisko zdecydowało się na samodzielny zakup systemu ILS, żeby przyspieszyć wszystkie procedury. Zależało nam na jak najszybszym uruchomieniu systemu. Zazwyczaj, dopiero po roku działania lotniska ocenia się, czy utrudnienia wynikające z niesprzyjających warunków atmosferycznych uzasadniają tak poważną inwestycję. My zdecydowaliśmy się na ten krok na długo przed uruchomieniem lotniska (w 2011 r.), bo wierzyliśmy (jak się okazało – słusznie) w jego szybki rozwój – informowały niedawno władze lotniska.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy ILS zacznie działać na lotnisku w Modlinie. Na pewno nie nastąpi to tej zimy, mimo że początkowo obiecywano, iż system będzie funkcjonował już w październiku. Ma on zostać zainstalowany do końca roku, jednak będzie mógł służyć dopiero po trzech miesiącach testów – czyli w marcu.