Sytuacja nie miałaby miejsca na tak dużą skalę, gdyby lotnisko zainstalowało system ILS, jednak władze portu mają go dopiero w planach. Ma on zostać zainstalowany do końca roku, jednak będzie mógł służyć dopiero po trzech miesiącach testów – czyli w marcu. Zainstalowana będzie najgorsza – I kategoria, co oznacza, że będzie można wówczas lądować przy widzialności poziomej przynajmniej 550 m. W praktyce system będzie mógł być wykorzystywany tylko przy niezbyt gęstej mgle.
Dopiero po kolejnych trzech miesiącach testów ILS będzie mógł zacząć działać według II kategorii i służyć w warunkach, gdy widzialność spadnie do 300-400 metrów.
Dla Wizz Aira problem jest na tyle duży, że ostrzega, iż od teraz koszty przekierowań i odwołań będzie ponosiło lotnisko. Według Daniela de Carvalho instalacja ILS to infrastruktura niezbędna na lotnisku w Modlinie, dlatego wszystkie wydatki ponoszone przez linię z powodu braku odpowiednich instrumentów nawigacyjnych Wizz Air zamierza fakturować na modliński port.
Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie ma lotniska z najwyższą kategorią wspomagania lądowań (CAT IIIB). Według de Carvalho, przez lata inwestycje na polskich lotniskach rozeszły się do niewłaściwych obszarów. Ładne, duże budynki terminali to jedno, ale Polska nie inwestuje w posiadanie najbardziej zaawansowanych instrumentów nawigacyjnych.
Na wszystkich polskich lotniskach działa obecnie ILS I kategorii. Jedynie na Okęciu zainstalowany jest system II kategorii, który za dwa lata ma być podwyższony do najwyższej, trzeciej. Jeśli przejdzie on prawidłowo testy, wówczas będzie tam można lądować praktycznie przy zerowej widzialności.