Arek Kowalczyk
W historii było wiele takich przypadków. W 547 r. p.n.e. władca Lidii, o imieniu które obecnie znają wszyscy, postanowił wypowiedzieć wojnę Cyrusowi królowi Persji. Krezus – bo tak właśnie nazywał się król Lidii, jak można się spodziewać z dzisiejszego znaczenia tego słowa, rzeczywiście opływał w bogactwa dostarczane głównie z kopalni złota leżących w jego krainach, ale poza majątkiem posiadał jeszcze większe ambicje polityczne. Wydawało się, że wszystkie znaki były pomyślne. Persja chwilowo osłabiona, przewaga militarna zapewniona poprzez wykorzystanie złota na zaciężne wojska. Krezus dodatkowo upewnił się w u delfickich wróżbiarzy o przyszłość konfliktu – otrzymując (jak to zwykle z Delf) enigmatyczna odpowiedź – „jeśli rozpoczniesz wojnę, to upadnie wielkie królestwo”. Kolejny raz upewniony w słuszności swojego postępowania, Krezus wydał rozkaz do ataku. Potem poszło już szybko, po wstępnych nierozstrzygniętych potyczkach przyszła zima, a władca Lidii, który był nie tylko bogaty ale i oszczędny – rozpuścił wojska na zimę (żeby nie płacić im żołdu), bo zwyczajowo nikt nie prowadził wtedy kampanii. Cyrus władca Persji, mniej znał się na ekonomii, a więcej na nowoczesnej strategii i śmiało wkroczył w granice wroga, a następnie zdobył stolice Sardes po krótkim 14 dniowym zaledwie oblężeniu. Wielkie państwo upadło, a Krezus przeszedł do mowy potocznej.
W prasie zaczynają pojawiać się wzmianki o pracach nad końcowym uwolnieniem cen energii. Wydaje się, że właśnie teraz jest najlepszy czas. Dla przypomnienia – rynek energii mamy wolny, ale ceny dla końcowych użytkowników wciąż jeszcze nie, bo Urząd Regulacji Energetyki cały czas nadzoruje taryfy dla klientów indywidualnych (taryfa G) i zwykle spiera się z koncernami energetycznymi ze ceny są za wysokie. Interwencje URE maja wątłe podstawy prawne, bo teoretycznie (wg innych regulacji Prawa Energetycznego) jeśli jest rynek w pełni konkurencyjny (a jest, bo można zmienić sprzedawcę), to taryfowania URE nie powinno być wcale. Ponieważ koncerny energetyczne to zwykle spółki z udziałem Skarbu Państwa a URE też państwowe – więc cały czas utrzymuje się delikatny konsensus, że właściwie ceny energii dla nas, klientów powinny być ustalane dowolnie, ale są jednak konsultowane z URE.
Nadchodzi jednak zmiana. Rząd przygotowuje się do całkowitego uwolnienia cen, zachęcony niskimi cenami na rynku hurtowym (energia wciąż tanieje). Prawdopodobnie w połowie roku zostaną wydane odpowiednie rozporządzenia i nastąpi końcowy etap wolnego rynku. Znaki wróżebne są pomyślne. Przecież cena energii niska, a firmy muszą konkurować. Pojawią się nowe oferty, nowe taryfy, możliwość oszczędności i generalnie zyski u klientów. Społeczeństwo powinno być zadowolone, bo pojawi się tania energia.