Rynek Infrastruktury
Mnie samemu zdarzyła się kiedyś dawno temu magiczna podróż Fiatem 126p. Wyrafinowana konstrukcja tego samochodu, a zwłaszcza pewne oszczędności materiałowe połączone ze zmęczeniem poalkoholowym w zakładach produkcyjnych powodowały często duże problemy z przełącznikami świateł i ta przypadłość dopadła mój samochód na około 10 kilometrów od celu, ale już głęboko w nocy. Nagle z przerażeniem skonstatowałem że dysponuje jedynie światłami długimi i … postojowymi bez żadnych możliwości pośrednich. Dojechałem do celu (co teraz oceniam jako kompletny idiotyzm, a moje usprawiedliwienie to tylko wiek, brakujące 5 czy 10 kilometrów i powód wyjazdu – młodzieńcza randka) stosując metodę jazdy na światłach długich a następnie przełączania na postojowe jak zbliżał się ktoś z naprzeciwka. Musiało to powodować piorunujące wrażenie dla innych uczestników ruchu drogowego – znikający nagle samochód wiec dokonałem twórczej modyfikacji i przy postojowych dodawałem tez awaryjne. Tym niemniej ta podróż nauczyła mnie, że jednak lepiej coś widzieć niż nie widzieć oraz że warto jednak korzystać z samochodów o wyższej klasie niezawodności.
Skojarzenia drogowe przychodzą na myśl patrząc na nowe dane energetyczne. URE ogłosiło bardzo niepokojący sygnał o radykalnym zmniejszeniu produkcji zielonej energii – wg danych w pierwszej połowie roku wyprodukowano tylko 23 % (!!!!) w stosunku do analogicznego okresu 2012. Wydaje się więc, że wchodzimy w okres dość radykalnego niedoboru OZE , a jeszcze niedawno mieliśmy czas w rodzaju „świńskiej górki” i nadpodaż certyfikatów i załamanie cen. Rynek OZE stał się wiec całkowicie rozregulowany i nieprzewidywalny, odbija się na przemian od totalnej nadpodaży do rynku braków – a wobec tego naturalnie ceny będą wachlować się od zadziwiająco niskich do rażąco wysokich. Dla ministerialnych i inwestycyjnych analityków zadziwiające trendy, dla inżynierów (używających nieco dłuższych świateł przy obserwacji energetyki) coś zupełnie naturalnego jeśli wziąć pod uwagę to co się dzieje legislacyjnie. Problem naprawdę poważny, że rozregulowanie rynku zagraża za chwile osiągnięciu nawet celów produkcyjnych energii odnawialnej w 2020 (15,5 %) , dzisiejsze 10 (czy nawet lekko ponad) zaraz może dostać zapaści. Jeszcze kilka lat temu wydawało się że istnieją zręby podstawowej strategii, może czasami niezbyt dobrze ocenianej przez niektórych ale strategii. Polska nie mając za wielkich zasobów wody, słońca czy wiatru, zdecydowała się jechać po krawędzi ograniczeń regulacji europejskich wprowadzając tyle ile się da najtańszego sposobu generacji odnawialnej – współspalania biomasy w dużych kotłach węglowych (pomijam całą dyskusję czy jest to rzeczywiście energia odnawialna, w pewnym czasie w papierach było w porządku, a najtaniej) oraz dokładać kolejne wiatraki dla osiągniecia celu produkcyjnego OZE 2020. Teraz wszyscy obserwatorzy są już całkowicie zagubieni, zakręcamy zupełnie i to mocno w las bo współspalanie zostaje powoli eliminowane prawnie (a wiec pozbawiamy się tego na co stawialiśmy do tej pory) a na dodatek brak ustaw o długoterminowym finansowaniu inwestycji OZE skutecznie zniechęcił wszystkich potencjalnych inwestorów do nowych inwestycji w farmy. Mamy więc 10 % produkcji z OZE które zaraz się mocno skurczy, a potem może w górę , może w dół lub może na tym samym poziomie – nikt już nie wie co się dzieje, a wygląda na to, że horyzont na jakim planowane jest działanie (który jeszcze przed chwila wyglądał na 2020) radykalnie ograniczył się do najbliższego Sylwestra, a może tylko Bożego Narodzenia a może jeszcze wcześniej terminu kolejnej rekonstrukcji rządu.