Arek Kowalczyk
U nas niewyobrażalne, ale w USA były miejsca, gdzie spadło ponad metr śniegu. Duża część USA jest sparaliżowana, lotniska, transport i wszystko inne – wydano też rozporządzenia o pozostaniu w domach nie tylko dzieci i studentów ale zamknięto biznes (i tez szkolenia). Dość szybko idzie im odśnieżanie, ale i tak olbrzymia ilość domów i całych osad odcięta od świata. My nie jesteśmy przyzwyczajeni do tak ekstremalnych anomalii pogodowych, w USA to normalka – jak nie śnieg to burza lub tornado albo katastrofalna susza. Czego naprawdę można się od nich uczyć, to systemu ostrzegania (doskonale przewidują i monitorują pogodę – wiec o opadach i konieczności robienia zapasów i pozostania w domach mówili kilka dni wcześniej) i całej organizacji usuwania problemów – naprawdę działa. No bo w końcu wszystko maja większe.
Jako jedyny komentarz na temat śniegu u nas, to co usłyszałem w radiu od rzecznika od parkomatów Warszawskich. Na pytanie dociekliwego reportera, czy może jak biorą pieniądze za parkowanie w centrum, to może warto też odśnieżać miejsca dla samochodów, usłyszałem, że rolą parkometrów jest prewencja i odstraszanie od długoterminowego zajmowania miejsca, a nie jakieś usługi parkingowe, więc pomiędzy opłatami, a odśnieżaniem nie ma żadnego związku. Wygląda na to, że kierowcy powinni sami oczyścić miejsca parkingowe w centrum (i przy okazji wywieźć śnieg w bagażniku na przykład), a bilet parkingowy i tak kupić, bo służy do czego innego (odstraszania i prewencji). W Ameryce maja wiele rzeczy nie tylko większych ale i mądrzejszych (choć możemy uważać inaczej).
W kolei pluskwy. Ciąg dalszy. Kolejne doniesienia z tras kolejowych. Pasażerowie przysypiają na trasach dalekobieżnych, a potem od razu do szpitala z pokąsana większością ciała. Co nie powinno dziwić – pluskwy coraz częściej żerują wyłącznie w pierwszej klasie, ewidentny dowód na szybką ewolucję i wybór bardziej tłustych, lepiej odżywionych ofiar o cieńszej skórze i delikatniejszych ubraniach. Rzecznicy kolei nie wypowiadają się na temat nowych maskotek kolejnictwa albo mogą tylko stwierdzić, że konduktorzy i kierownicy pociągów szukali ale niczego nie znaleźli, bo pewnie akurat maleństwa się pochowały. Ponieważ coraz mniej pada śnieg i nie tak jak w Ameryce, wracam do magicznych polskich dróg i autostrad zamiast magicznych kolei.
Złe prognozy dla energetyki, ale i górnictwa. Ceny energii w dół i w dół. Obecnie giełdowy indeks (średnia cena dla całego dnia) to lekko ponad 160 zł/MWh w ciągu tygodnia i tak ok. 145 zł/MWh w soboty i niedzielę. Tak samo krach na rynku praw majątkowych (zielone certyfikaty wspierające rozwój energetyki odnawialnej) – pojawiły się już nawet ceny po 119 zł/MWh (a rok temu 270). Może komuś wydaje się, że taki spadek cen przełoży się na mniejsze rachunki za prąd – tu na pewno jest w błędzie. To ceny rynku hurtowego za wytwarzanie, a dostawcy dla nas (dystrybutorzy) będą trzymać stała taryfę w rachunkach. Niby może zarobią więcej, ale te ceny (rynek hurtowy) to tragedia dla wszystkich polskich inwestycji (przy tej cenie nie można nic nowego zbudować), a i krach na rynku energetyki odnawialnej (za chwilę do części inwestorów mających wiatrowe farmy zapuka bank po uzupełnienie gwarancji – bo spadają im dochody i rentowność inwestycji. Po banku pewnie komornik. W nowych planach zielonej energii pogrom – jeśli ktokolwiek jeszcze chce coś na tym rynku dzisiaj zrobić, to jest albo zupełnym wizjonerem, kompletnym straceńcem albo wierzy, że kiedyś sejm uchwali wreszcie nową ustawę o certyfikatach. Długoterminowo energetyczny problem z niskimi cenami będzie widać u górników. Niska rentowność (jeśli w ogóle) wytwarzania energii natychmiast znajdzie ujście w renegocjacji cen dostaw węgla dla elektrowni (już to się dzieje). Na dodatek ceny paliw spadają na światowych rynkach. Węgiel będzie pewnie w 2013 taniał i taniał, a to znaczy z prawie 100 % pewnością – strajki w górnictwie (ten sektor zaraz przejmie cały ekonomiczny problem). Stawiałbym na jesień, ale możliwa jest też nawet i wcześne górnicza wiosna.
Polska partnerem CeBIT 2013… Już niedługo, bo pod koniec lutego i na dodatek największe informatyczne targi pod hasłem „Polen Partnerland der CeBIT 2013“. Mamy dużo do pokazania w IT, ale obawiam się, że wciąż domeną Polski jest przetwarzanie (zleceń z zewnątrz), niż samodzielne wytwarzanie produktów światowych i wychodzenie na zewnątrz z ofertą. Prawdopodobnie około 100 tys. osób może juz w Polsce pracować z ogólno pojętym BPO IT – od support centers aż po wysoko specjalizowane działy R&D. Tym niemniej Polska próbuje wyjść na zewnątrz. Wśród firm, które mają oficjalne prezentacje na rządowych pokazach oczywiście Assecco i Transition Technologies, które zostało zaproszone do pokazania „best practices“. Jak wygląda CeBIT od strony rządowych spotkań i zainteresowania z tamtej strony – postaram sie opisać po 26 lutego.
zapraszamy na blog Konrada Świrskiego