Wpływ zmian klimatycznych na europejską gospodarkę jest coraz bardziej widoczny. Poziom wody w Renie jest już tak niski, że znacząco zmniejszyła się jego przepustowość transportowa. To zaś oznacza poważne kłopoty dla korzystających z żeglugi śródlądowej firm oraz zapewne obniżenie tegorocznego PKB Niemiec.
Zmiany klimatyczne, które obserwujemy od wielu lat, zaczynają wprost przekładać się na europejską gospodarkę i wykorzystywane od stuleci szlaki transportowe. Rosnące temperatury i przedłużające się susze sprawiają, że zaczynają wysychać rzeki – poziom wody coraz częściej spada poniżej minimów pozwalających na żeglugę. Obecnie ogromne trudności widoczne są m.in. na Renie – największym śródlądowym szlaku Europy.
Ren – główny szlak żeglugowy Europy
W roku 2020 Renem (odcinek od Bazylei do granicy niemiecko-holenderskiej) przewieziono 160 mln ton ładunków i było to o 8,4% mniej niż w roku 2019. Praca przewozowa osiągnęła 32,6 mln tnkm. W pierwszych trzech kwartałach roku 2021 na Renie przewieziono 126,4 mln ton ładunków.
Łącznie żeglugą śródlądową w korytarzu pomiędzy Szwajcarią a Morzem Północnym przewozi się rocznie ok. 300 mln ton ładunków – dla porównania: koleją w Polsce rocznie przewozi się ok. 240 mln ton ładunków.
Przewozy wykonywane na Renie przez wszystkie państwa (Belgia, Francja, Niemcy, Luksemburg, Szwajcaria i Holandia) stanowiły w roku 2020 78,6% żeglugi śródlądowej w państwach UE, Szwajcarii, Serbii i Ukrainie.
W przypadku Renu w górę rzeki transportowane są przede wszystkim ruda żelaza, paliwa, węgiel oraz chemikalia. W przeciwnym kierunku przewożone są piaski, żwiry i tłuczeń, chemikalia, paliwa, zboże.
W ciągu ostatnich lat transport węgla stopniowo malał wraz z wycofywaniem się Niemiec z wykorzystywania tego paliwa w elektrowniach, ale nadal są to przewozy na poziomie co najmniej kilkunastu milionów ton rocznie. Węgiel wykorzystywany w procesie produkcji stali oraz rudy stanowi ok. 25% masy ładunków przewożonych na Renie.
Susza ogranicza żeglugę
W normalnych warunkach poziom wody w Renie jest najwyższy wiosną i latem, minimum osiąga jesienią. O tym, czy rzeka będzie wówczas żeglowna, decyduje kilka kluczowym miejsc. Jednym z nich jest Kaub w południowych Niemczech. To tam w roku 2018 poziom wody spadł do rekordowo niskiego poziomu 25 cm, co wymusiło zamknięcie żeglugi i m.in. ograniczenie produkcji w zakładach koncernu BASF położonych dalej w górę rzeki.
W zeszłym tygodniu w tym miejscu poziom wody spadł poniżej 50 cm, a to już bardzo poważny problem. Przy poziomie 40 cm transport przestaje być bowiem opłacalny – część jednostek nie może już w ogóle pływać, a pozostałe mogą być załadowane tylko w nieznacznym stopniu. Przy sprzyjających warunkach poziom wody utrzymuje się tam na poziomie 1,5 m, co pozwala na swobodną żeglugę.
Niemiecki rząd planuje wprawdzie pogłębienie rzeki w tym miejscu, ale jak na razie pomysły te nie zostały zrealizowane.
Niemiecka energetyka w opałach
Obecnie niski poziom w Renie stanowi dodatkowy poważny problem dla niemieckiej energetyki. Ze względu na rosyjską agresję na Ukrainę rząd w Berlinie postanowił zwiększyć wykorzystanie węgla w energetyce. Niestety, problemem może być jego dostarczenie do elektrowni.
Uniper zapowiada, że niski poziom wody w Renie może spowodować „nieregularności” w pracy jego dwóch elektrowni we wrześniu – to zakłady, które zapewniają 4% energii elektrycznej wytwarzanej w Niemczech.
EnBW, działający w Badenii-Wirtembergii, również ostrzega przed możliwymi problemami z dostawami oraz informuje o tym, że wraz z ograniczeniem możliwości rosną stawki za przewozy, a alternatywa kolejowa i drogowa również nie jest tania. W przypadku kolei zapotrzebowanie na transport czarnego złota jest tak duże, że rozważane jest nawet nadanie pociągom towarowym priorytetu.
Jak zauważają cytowani przez Reuters eksperci, widać jednak znaczący wzrost przewozu węgla – jeszcze kilka miesięcy temu stanowił on ok. 10% ładunków, ale teraz ten odsetek mógł ulec nawet podwojeniu.
Przemysł też straci
Nad Renem lub w jego pobliżu zlokalizowane są też liczne zakłady przemysłowe. W Duisburgu siedzibę ma ThyssenKrupp – jeden ze światowych potentatów przemysłowych. Jak informuje Reuters, obecnie obsługujące firmę barki, którymi dostarczana jest z portu w Rotterdamie ruda żelaza, mogą być załadowane jedynie w 30-40%.
Warto przy tym pamiętać, że niski poziom w Renie wpływa także niekorzystnie na zlokalizowany w Duisburgu największy port śródlądowy Europy, w którym każdego roku przeładowywane jest ponad 60 mln to ładunków.
W Ludwigshafen – na południe od Kaub – zlokalizowane są zakłady chemicznego giganta BASF. Jak podaje AFP, firma nie będzie na razie zmuszona do zaprzestania produkcji, ale niski poziom Renu może dla niej oznaczać konieczność ograniczenia części produkcji. Firma zmaga się także z rosnącymi kosztami transportu – stawka za przewóz wzrosła bowiem do ponad 110 euro za tonę z ok. 20 euro, które trzeba było zapłacić w czerwcu.
Zmiany klimatu dobiją żeglugę śródlądową
To nie pierwszy przypadek suszy, która ogranicza ruch na Renie. Ostatnio, w roku 2018 poziom wody na wysokości Kaub spadł jesienią do poziomu 25 centymetrów.
Ówczesne problemy przełożyły się wg danych Deutsche Bank na spadek niemieckiego PKB o 0,2%.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach do podobnych problemów może dochodzić coraz częściej, a to będzie miało ogromne znaczenie dla zakładów przemysłowych położonych w pobliżu Renu i opierających o niego swoją logistykę. Można być bowiem pewnym, że w gorące miesiące transport będzie nieregularny, a co za tym idzie dostawy w oparciu o model just-in-time okażą się niemożliwe. Kolejowa i drogowa alternatywa może okazać się droga – tam również brakuje odpowiedniej przepustowości.
Niemieckie ministerstwa zastanawiają się nad tymczasowym priorytetem dla pociągów wiozących surowce energetyczne.
Z podobnymi problemami będą się również mierzyć inne państwa – niski poziom wód w rzekach francuskich już odbija się na tamtejszej energetyce. Jedynie w Polsce logistycy mogą spać spokojnie – u nas
żegluga śródlądowa od lat w zasadzie nie istnieje.