- Wciąż mówi się o planach sprzedaży „sreber narodowych”, ale okazuje się, że nie ma popytu na spółkę LOT. Nie jest to bowiem już tak wartościowa spółka, jak to było 10 lat temu. Lufthansa stanowi dla nas niezwykłą konkurencję, uruchamiając połączenia z wielu portów regionalnych zachęcając tym samym pasażerów do korzystania z ich niemieckich hubów. Wydaje się, że w tym samym czasie LOT znajduje się w głębokim śnie – stwierdził polityk.
- Moim zdaniem trzeba wokół LOT-u skonsolidować interesy polityków i samorządów. LOT to jest problem nie tylko ministra skarbu, ale też ministra infrastruktury. Porty lotnicze bez LOT-u nie poradzą sobie i za chwilę też zaczną bankrutować. Trzeba zainteresować również samorządy wojewódzkie tym, aby stworzyli lepszy klimat do współpracy z LOT-em, jako operatorem na regionalnych portach lotniczych. Popatrzmy na to szerzej, nawet jeśli uda nam się uratować LOT, to może okazać się, że ze znalezieniem nabywcy dla tej firmy będzie olbrzymi problem. Upadłość wielu linii pokazuje, że na tym rynku nie jest tak łatwo przetrwać i znaleźć inwestora. Uważam, że LOT powinien móc liczyć na państwo polskie i ta pomoc jest potrzeba. Być może trzeba jeszcze więcej dać, ale być może trzeba zmienić sposób myślenia i szukać inwestora finansowego wokół polskich publicznych firm państwowych – zaproponował Bury.
- Stać nas na to, żeby zainteresować polskie podmioty finansowe udziałem w PLL LOT. Pomarzmy trochę i stwórzmy w planach dużą środkowo-europejską linię z hubem w Warszawie. Jeśli na rynku lotniczym są teraz upadłości, to wiele małych linii lotniczych też będzie można za nieduże pieniądze kupić. Trzeba w to tylko uwierzyć. Mam takie marzenia i chciałbym, żeby minister skarbu też miał takie marzenie. Polski nie stać na upadłość takiej firmy jak LOT – podsumował Bury.