ju
Po okresie intensywnej rozbudowy polskich portów lotniczych przyszedł czas na ich skomunikowanie z centrum pobliskich miast za pomocą kolei. Takiej inwestycji doczekało się jako pierwsze Lotnisko Chopina, następnie otwarty w grudniu ubiegłego roku Port Lotniczy Lublin, a ostatnio – lotnisko w Szczecinie. Okazuje się jednak, że w wielu tych przypadkach zabrakło rozsądku i odpowiedniego planowania tak, aby linie te mogły służyć pasażerom. W przypadku połączenia kolejowego do największego stołecznego portu lotniczego mówi się nawet o największej pomyłce inwestycyjnej ostatnich lat.
- Dziś praktycznie każde światowe lotnisko ma dojazd do centrum miasta koleją lub metrem i tylko te dają możliwość zaplanowania czasu podróży. Gdy nie ma kolei lub metra liczymy się z możliwością korków ulicznych, wypadku, śnieżycy, co wpływa w sposób istotny na czas dotarcia do lotniska i z niego. Licząc, że ruch pasażerski w Polsce będzie się rozwijał, to z całą pewnością warto inwestować w ruch szynowy - to komfort i pewność czasu – twierdzi Muszyński.
Jak się jednak okazuje, w Polsce uruchamianie takich połączeń łączy się z tym, że pociągi wożą powietrze, bowiem urzędnicy odpowiedzialni choćby za skorelowanie rozkładu ich jazdy z rozkładem lotów nie wywiązują się dobrze z powierzonego im zadania. Inne problemy to brak informacji o tym, jak trafić na peron kolejowy i słaba reklama połączeń kolejowych.
- Faktycznie nie jest łatwo zgrać lotów z pociągami. Godziny lotów zmieniają się dość często, rozkład jazdy kolei zmienia się dwa razy w roku, oczywiście Przewozy Regionalne (które nie są już spółką PKP) są bardziej elastyczne, ale nie do końca, bo są uzależnione od możliwości przyjęcia pociągu na poszczególnych stacjach - czyli trzeba mieć wolny peron, a to trzeba zgrać już nie tylko z lotami, ale z PKP Intercity, czyli trzecim graczem. Samoloty dość często spóźniają się (szczególnie tanie linie) - a Przewozy Regionalne mają rozkład jazdy i nie zawsze mogą "zaczekać" i to jest faktyczny problem wożenia powietrza. Samolot nie przyleciał, a autobus szynowy musi jechać, bo dalej musi obsłużyć innych podróżnych w relacjach nie związanych z lotniskiem – wyjaśnia Muszyński i dodaje, że mimo tak dużych problemów, nie ma innego wyjścia, jak budować połączenia licząc na to, że ilość pasażerów na lotnisku będzie się zwiększać. Tylko w ten sposób połączenia kolejowe do lotnisk będą miały swoje biznesowe uzasadnienie i zamiast powietrza, pociągi zaczną wozić pasażerów.