Polskie porty mogą odegrać ważną rolę w obsłudze nie tylko naszego kraju, ale także Czech, Słowacji, Węgier czy części Ukrainy. W tym celu potrzeba jednak konsekwentnego inwestowania w poprawę infrastruktury kolejowej, służącej przewozom towarowym – powiedział podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiceprezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk Sławomir Michalewski.
Aby przedstawić znaczenie transportu morskiego dla polskiej i światowej gospodarki, przedstawiciel portu przywołał dane statystyczne. – 90% światowego transportu towarów odbywa się drogą morską. W roku 2018 oznaczało to 11 mld ton towarów, przewiezionych statkami morskimi na całym świecie – poinformował.
Tak ogromna skala ruchu przekłada się na wzrost przeładunków także w Porcie Gdańsk. Według wiceprezesa strategia rozwoju portu musi brać pod uwagę nie tylko obecne, ale także przyszłe potrzeby. – Patrzymy ok. 25 lat do przodu i z taką wizją podejmujemy inwestycje – zadeklarował Michalewski. Jak przypomniał, Gdańsk jest największym portem Polski:
w ubiegłym roku przeładowano tu 52 150 169 ton towarów (o 4% więcej, niż prognozowano) i 3 miliony kontenerów. Dla porównania – wszystkie polskie porty przeładowały w 2019 r. 108 mln ton. Tak pomyślne wyniki osiągnięto mimo słabszych pierwszych miesięcy roku. – Gdyby nie my, największym portem obsługującym Polskę byłby nadal Hamburg. Struktura się jednak zmienia – podkreślił mówca.
Sprostanie rosnącemu ruchowi nie byłoby możliwe bez inwestycji na zapleczu, głównie w sferze
infrastruktury kolejowej. – Trwa modernizacja trzech stacji towarowych w porcie. Za 1,5 mld złotych wybudowano i buduje się obecnie łącznie 70 km torów, 223 rozjazdy i 3 obiekty mostowe – wyliczył. Dzięki tym działaniom stanie się możliwa obsługa większych i cięższych składów towarowych.
– Bez kolei porty nie istnieją! – stwierdził obrazowo Michalewski. O konkurencyjności w branży decyduje głównie szybkość rozładunku. Statek spędza w porcie średnio ok. jednego dnia – rozładunek całego frachtu i załadunek nowego musi więc zmieścić się w tym czasie. Obecnie kolej odpowiada za obsługę ok. 35% tego procesu. Po zakończeniu inwestycji wskaźnik ten ma wzrosnąć do 40%, co umożliwi zbliżenie się do poziomu notowanego w Hamburgu. Dla porównania, w Gdyni kolej rozprowadza zaledwie jedną czwartą przywożonych przez statki towarów.
Gdańsk jest czwartym największym portem na Bałtyku i drugim co do przeładunku. – Pandemia skłoniła wielu przedsiębiorców do analizy drogi sprowadzania towarów. W ostatnich 7 miesiącach awansowaliśmy (kosztem Genui i Dunkierki) do ligi
20 największych portów Europy. Stało się tak między innymi dzięki kolei – podkreślił. Mimo
spadków związanych z epidemią Port Gdańsk utrzymał więc
pozycję w czołówce.
Dalsza strategia rozwoju portów powinna – według wiceprezesa Portu Gdańsk – być ściśle powiązana z określeniem roli, jaką Polska chce odgrywać jako w Europie Środkowej. – Istnienie krajów bez dostępu do morza o dużym łącznym PKB, a także regionów, takich jak zachodnia Ukraina, ciążących do portów bałtyckich, to szansa dla nas. Nasze położenie predysponuje nas do roli hubu transportowo-logistycznego dla tych krajów – postawił tezę Michalewski. Jak dodał, między innymi dzięki temu za 5 lat polska gospodarka może być już większa od włoskiej. – Moce przeładunkowe w Porcie Gdańsk powstałe w latach 70. były związane z transportem ropy i węgla. Teraz też musimy dostosować je do aktualnych celów – podsumował. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Grzegorz Witkowski zapewnił z kolei podczas EKG, że
tempo inwestycji w portach nie zmaleje.