Urząd Morski w Gdyni ogłosił niedawno przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej dla dokończenia budowy drogi wodnej do Elbląga. Nie oznacza to, że nie są potrzebne kolejne inwestycje, tym razem w infrastrukturę portową i drogową oraz terminale przeładunkowe. Jak przekazał prezydent miasta Michał Missan, mogą one kosztować ponad 200 mln zł.
Budowa toru wodnego do Elbląga wraz z przekopem Mierzei Wiślanej była jedną ze sztandarowych obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości, jeszcze wiele lat przed 2015 rokiem, w którym formacja ta przejęła władzę w kraju, rządząc nieprzerwanie do roku 2023 do grudnia. Choć sam przekop został oddany do użytku w 2022 roku,
ruch statków towarowych do portu morskiego w Elblągu pozostaje śladowy. Budowa drogi wodnej wciąż bowiem trwa. Co więcej, dopiero w tym roku Urząd Morski w Gdyni ogłosił
przetarg na zaprojektowanie budowy ostatniego, liczącego niespełna 1 kilometr długości odcinka w rejonie Elbląga.
Poprzedni rząd stał na stanowisku, iż odpowiedzialność za pogłębienie i poszerzenie ostatniego fragmentu powinna spoczywać na zarządzającej portem morskim spółce komunalnej. Oferowano wprawdzie jej dokapitalizowanie w celu sfinansowania inwestycji, co jednak oznaczałoby nacjonalizację elbląskiego portu morskiego, na co nie chciał przystać samorząd miejski z ówczesnym prezydentem Witoldem Wróblewskim na czele. Wprawdzie po zmianie władzy w kraju udało się dość szybko osiągnąć porozumienie, na mocy którego
budowę ostatniego odcinka toru wodnego wziął na siebie rząd, rezygnując przy tym definitywnie z koncepcji upaństwowienia infrastruktury portowej w Elblągu. Perspektywa ożywienia ruchu towarowego wciąż nie jest jednak bliska.
Prezydent Elbląga: Przygotowaliśmy niezbędne analizy do renegocjacji funduszy europejskich
Choć wiceminister aktywów państwowych Zbigniew Ziejewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, wybrany do Sejmu z okręgu wyborczego obejmującego m.in. Elbląg, sugerował możliwość realizacji przeładunków w przedziale 1,5-2,0 mln ton (to niewiele mniej niż w ostatnich latach w porcie morskim w Policach), po zakończeniu budowy toru wodnego konieczne będzie choćby pogłębienie basenu portowego, który obecnie umożliwia obsługę statków o zanurzeniu nie większym niż zaledwie 2,2 metra. Wydaje się jednak, że samorząd miejski Elbląga ma świadomość stojących przed nim wyzwań w tym zakresie.
Jak przekazał prezydent Michał Missan w wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej, realizowane przez administracją morską inwestycje to dopiero pierwszy krok w kierunku rozwoju miasta w oparciu o nową drogę wodną. W ubiegłym roku koszt niezbędnych inwestycji w infrastrukturę portową i okołoportową szacowano na 204 mln zł. Miasto liczy w tym kontekście na środki unijne. – Przygotowaliśmy wszelkie niezbędne analizy do renegocjacji Funduszy Europejskich dla Warmii i Mazur. Mam nadzieję że zakończą się one sukcesem i prawie 200 mln trafi na rozwój elbląskiego portu – powiedział prezydent Elbląga.
Czy kolejne inwestycje rzeczywiście zapewnią sukces?Mając na względzie fakt, iż w ramach Funduszy Europejskich dla Warmii i Mazur można uzyskać maksymalnie 85-procentowe dofinansowanie, samorząd miejski Elbląga może liczyć na ok. 176 mln zł. Umożliwiłoby to zarówno modernizację infrastruktury portowej, jak również budowę dróg dojazdowych, czy rozwój terminali przeładunkowych. Decyzji Komisji Europejskiej w sprawie zmian w programie należy się spodziewać nie wcześniej niż w połowie roku. Instytucje zarządzające programami mogą bowiem przedkładać propozycje zmian do końca marca, zaś na ich rozpatrzenie przewidziano kolejne 4 miesiące.
Przeznaczenie pokaźnych nakładów inwestycyjnych na port morski w Elblągu nie gwarantuje jednak faktycznego wzrostu przeładunków, zwłaszcza do poziomu rzędu 2 mln ton, o którym mówili dotychczas politycy. Choć Elbląg posiada atuty w postaci drogi ekspresowej S7 oraz dostępu do sieci kolejowej, głębokość toru wodnego umożliwi obsługę statków o zanurzeniu nieprzekraczającym 4,5 metrów. Tymczasem większość małych statków towarowych klasy coaster charakteryzuje zanurzenie rzędu 5-6 metrów. Dodatkowo województwo warmińsko-mazurskie jest swoistą czarną dziurą na intermodalnej mapie Polski – funkcjonują tu zaledwie dwa terminale kontenerowe, w pobliskim Braniewie oraz położonym na drugim końcu regionu Ełku. Ich łączne zdolności przeładunkowe nie przekraczają 50 tys. TEU.