Pasażerowie mają do wyboru terminy lotów między 15 kwietnia a 27 października 2013 roku. Loty do portów europejskich dostępne są w cenie od 444 zł w dwie strony. Za poróż do Nowego Jorku i Chicago zapłacimy od 1 784 zł, natomiast do Pekinu i Toronto od 2 035 zł w obie stony.
Od środy trwa również sprzedaż biletów po promocyjnych cenach w spółce związanej z LOT-em, czyli w Eurolot. Na wszystkich trasach w Polsce bilety można kupić za 149 zł.
Według Adriana Furgalskiego, dyrektora ZDG TOR promocja to pomysł LOT-u na zaspokojenie pilnej potrzeby dopływu szybkiej gotówki, by nie stracić płynności finansowej. Spółka jest bowiem na początku procesu restrukturyzacji – rozpoczęły się już pierwsze zwolnienia grupowe w firmie i trwają prace nad nową siatką połączeń, które będą skutkowały kolejnymi zwolneniami.
Według Furgalskiego 400 mln, które MSP przelało w grudniu dla LOT-u na ratowanie firmy już się skończyło. Dlatego LOT kusi Polaków, żeby z nim latali, choć wiele na promocji nie zarobi. Aby linii lotniczej opłacało się latać, bilet np. na trasach krajowych musi kosztować powyżej 200 zł.
Według konsultanta Antoniego Mielniczuka z firmy Inspirat Communication, LOT na promocji wygra wizerunkowo, a wpływ na wizerunek firmy ma m.in. cena, za jaką oferuje ona swój produkt. LOT próbuje w ten sposób udowodnić, że żyje, utrzymuje swój poziom i zamierza walczyć o rynek.
Jak wynika z informacji przekazanych posłom sejmowej Komisji Skarbu Państwa, za ubiegły rok PLL LOT odnotowały stratę w wysokości 157,1 mln zł netto. Na działalności podstawowej linia straciła około 115 mln zł. Koszty przewoźnika z powodu uziemienia Dreamlinerów to 8 mln zł.
Według resortu głównym powodem wygenerowanych przez spółkę wyników finansowych stanowiły wysokie koszty paliwa. To największa pozycja kosztotwórcza u przewoźników lotniczych w Europie.