- Nieobecność Tuska na konferencji o Locie jest kwintesencją stosunku pana premiera do tej spółki. Jak zwykle były szumne zapowiedzi o tym że odbędzie się debata w trakcie które premier przedstawi swoje stanowisko. Najważniejsze że Tusk powie, że debata się odbyła. Mimo, iż on nie wziął w niej udziału – stwierdził Dawid Jackiewicz z PiS.
- Minister Skarbu Państwa twierdził, ze nie wiedział co dzieje się w spółce, były prezes i rada nadzorcza informowali, że raportowali na bieżąco. Trudno stwierdzić, kto kłamie, ale sytuacja ta pokazuje niezwykły bałagan w sprawowaniu nadzoru właścicielskiego przez resort skarbu państwa – kontynuował Jackiewicz.
- Jeśli jest tak jak twierdzi były prezes LOT-u, że ministerstwo o wszystkim wiedziało, oznacza to, iż pan Budzanowski uciekał od odpowiedzialności za sytuację w spółce LOT, kłamiąc o swojej niewiedzy. Czy minister okłamujący opinię publiczną jest osobą odpowiednią na tym stanowisku? Jeśli zaś przyjmiemy, że minister nie wiedział o katastrofalne sytuacji w LOT, to czy jest osoba, której można śmiało powierzyć nadzór nad naszym narodowym majątkiem? Czy człowiek, który we własnym resorcie nie umie wyegzekwować porządku i rzetelności może pełnić tak ważną funkcję? Rada nadzorcza nie wywiązała się z własnych obowiązków i nie uprzedziła ministra o kłopotach spółki. Czy poniosła konsekwencję za tego tytułu? Nie! W lutym tego roku minister udzielił absolutorium tej radzie nadzorczej. Czy tak zachowuje się minister wprowadzony przez tę radę w błąd? Rada nadzorcza pobiera kilka tysięcy złotych miesięcznie właśnie za to, żeby w interesie nas wszystkich sprawować władzę nad spółką i natychmiast informować, jeśli w spółce są jakieś nieprawidłowości – przypomniał polityk.
- Pan panie ministrze wie, że słowa Piróga są prawdziwe. Był pan informowany o sytuacji w Locie i albo pan zlekceważył te informacje albo uznał, że ten scenariusz jest w jakiś sposób dla pana korzystny. Powinien pan podać się do dymisji. Nie dramatyzuję, a jedynie przypominam, co jest pańskim obowiązkiem. Do podania się do dymisji potrzeba jednak poczucia godności. Czy nieobecny tu premier Donald Tusk również nie wyciągnie konsekwencji wobec nieudaczników i leni, którym zarządzanie narodowym majątkiem pomyliło się z zarządzaniem straganem? – kontynuował Jackiewicz.
- W czasie w którym władze spółki wiedziały o problemach LOT-u urządziły sobie imprezę pod tytułem „Witamy Dreamlinera” za pół miliona złotych. Na bankiet, zabawy i rarytasy w czasie kiedy brakuje pieniędzy na wypłaty dla pracowników. Czy to nie przypomina bankietu na Tytaniku? – pytał retorycznie polityk.