– Jako nowy zarząd PKP od początku postrzegaliśmy prywatyzację PKP Energetyka nie tylko jako zagrożenie dla PKP, ale dla całego kolejnictwa. W tym aspekcie zgadzamy się z raportem Najwyższej Izby Kontroli. Nie zgadzamy się jednak z tym, że prywatyzacja przebiegała tak, jak powinna – mówił Mirosław Pawłowski, prezes zarządu Polskich Kolei Państwowych SA.
Podczas czwartkowego posiedzenia Komisji do Spraw Kontroli Państwowej rozpatrywana była, budząca wiele kontrowersji, kwestia ubiegłorocznej prywatyzacji PKP Energetyka. Na wstępie przeczytany został, sporządzony przed kwartałem,
raport Najwyższej Izby Kontroli. Instytucja nie dostrzegła nieprawidłowości w procesie sprzedaży PKP Energetyka, wskazała jednak na ryzyka, jakimi obarczona jest sprzedaż państwowej spółki prywatnemu inwestorowi.
Do opinii NIK-u odniósł się prezes PKP SA, Mirosław Pawłowski, tłumacząc przy okazji motywację, dla której
spółka złożyła 16 września tego roku pozew do sądu o unieważnienie transakcji. – Jako nowy zarząd PKP SA, od początku postrzegaliśmy prywatyzację PKP Energetyki nie tylko jako zagrożenie dla PKP, ale dla całego kolejnictwa. W tym aspekcie zgadzamy się z raportem Najwyższej Izby Kontroli. Nie zgadzamy się jednak z tym, że prywatyzacja przebiegała tak, jak powinna. Mieliśmy już pierwsze informacje od naszych ekspertów, że nie wszystko przebiegało tak jak powinno. Nie moją rolą jest krytyka NIK. 16 września PKP SA złożyły pozew do sądu o unieważnienie sprzedaży PKP Energetyki – mówił Pawłowski.
Szef Polskich Kolei Państwowych zastrzegł, że na obecną chwilę, jako wnoszący pozew, nie może udzielić większej ilości informacji, jako że nie ma pewności, czy druga strona otrzymała pozew, i zapoznała się z jego treścią. Wiadomo jedynie, że „stroną przeciwną” pozwu jest spółka PKPe Holding, w momencie transakcji notowana jako Cerville Investments.
– W naszej ocenie tryb prywatyzacji PKP Energetyka był niezgodny z przepisami z 1996 roku, albowiem ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji PKP odsyła do ogólnych przepisów ustawy prywatyzacyjnej. Mowa w niej jest o tym, że nie podlega zbyciu mienie o charakterze państwowym. Nie zgadzamy się również z tym, że powodem sprzedaży PKP Energetyka była chęć maksymalizacji zysku: w toku prywatyzacji uczestniczyły trzy podmioty i, mówiąc wprost, oferty składane przez inne podmioty były cenowo bardzo zbliżone – mówił radca prawny PKP SA, Przemysław Ciszak. Dodał, że nie negują zarazem faktu, iż prywatyzacja PKP Energetyki była dopuszczalna.
Krytycznie o sprzedaży PKP Energetyki wypowiedział się również Andrzej Bittel z Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. – Minister infrastruktury podziela zdanie odnośnie ryzyk tej prywatyzacji. Naszym zdaniem mogą przynieść długookresowo niedobre rezultaty. Patrzymy na prywatyzację raczej krytycznie. Ryzyka, które opisał NIK, w naszej ocenie są niezwykle istotne – musimy się na nich skupić i pracować nad nimi – mówił Bittel.
Podkreślił, że nad oceną prywatyzacją spółki pracowały dwa zespoły, które już nie współpracują z MIB-em. –Skutkiem tej pracy jest pozew do sądu, złożony odnośnie tej prywatyzacji – dodał Andrzej Bittel.