Początku problemów, według Warskiego, należy szukać w nieudanym aliansie z inwestorem strategicznym, liniami Swissair. To był początek sekwencji zdarzeń, podobnie jak nieudolne, wieloletnie „dogadywanie” nowego inwestora, permanentne zmiany prezesów i strategii, brak odwagi do zredukowania dwukrotnie za dużej załogi – uważa Wojciech Warski, wiceprezes BCC, cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną”.
Nadzieja pojawiła się po objęciu stanowiska prezesa przez Sebastiana Mikosza w marcu 2009 roku. Zaproponował on wówczas sensowny plan restrukturyzacyjny, który zakładał zmniejszenie zatrudnienia do poniżej 3000 etatów, z ponad 3600, w tym zmniejszenie kadry zarządzającej. Planowane redukcje były umiarkowane, jednak nie udało się ich przeprowadzić. Warski winą za nieudaną restrukturyzację obwinia roszczeniową załogę, zrzeszoną w ponad 20 związkach zawodowych.
Wiceprezes BCC przekonuje również, że gdyby LOT zniknął z rynku, pustka po nim nie zostałaby natychmiast wypełniona przez tanich przewoźników, czy Lufthansę. Na poparcie swojej tezy przywołuje przykład Malevu, gdzie w pierwszym roku obniżenie ruchu pasażerskiego sięgnęło nawet 25 procent. To natomiast oznacza katastrofę dla polskich lotnisk oraz utratę pracy dla kilku tysięcy osób.
Ale także „polerowanie rodowych sreber za grube pieniądze publicznej kasy” nie jest dla Warskiego dobrym rozwiązaniem. Te pieniądze musiałyby służyć bowiem realizacji bardzo konkretnego i śmiałego biznesplanu. Nie powinno się więc ich kierować na podtrzymanie przerostu zatrudnienia, testowanie kolejnych tras metodą prób i błędów lub hojne programy dobrowolnych odejść pracowników. Według wiceprezesa BCC, LOT musi zyskać nową wizję – zbudować w Polsce 2-3 huby lotów transatlantyckich i dalekowschodnich.