Tymczasem w Lufthansie szykują się kolejne strajki. Personel pokładowy niemieckiego przewoźnika zdecyduje w przyszłym tygodniu, czy podejmie akcję strajkową, a to może spowodować ogromne zakłócenia w Lufthansie.
Powodem sporu między personelem a przewoźnikiem jest redukcja przez Lufthansę 3.500 miejsc pracy, tj. ok. 3 proc. z 117 tys. pracowników linii lotniczej. Chodzi również o zamrożenie inwestycji w celu rekompensowania wyższych cen paliwa oraz skutków konkurencji ze strony tanich linii lotniczych i przewoźników z Bliskiego Wschodu.
Związek zawodowy UFO, reprezentujący 18 tys. pracowników personelu pokładowego zapewnia o chęci podtrzymana rozmów przez następne pięć dni, mając nadzieję na zakończenie trwającego 13 miesięcy sporu dotyczącego płac i warunków pracy.
W sytuacji, kiedy UFO i Lufthansa nie dojdą do porozumienia, rozpocznie się jednak akcja protestacyjna.
Sędziowie w Karlsruhe uznali obecnie, że strajk jest "niemożliwą do opanowania nadzwyczajną okolicznością", niezależnie od tego, czy zorganizował go personel lotniska czy też pracownicy samych linii lotniczych. Zgodnie z unijną dyrektywą pasażerom przysługuje bowiem odszkodowanie w wysokości do 600 euro, jeśli ich lot został anulowany. Wyjątkiem od tej sytuacji jest zaistnienie „nadzwyczajnych okoliczności”. Strajk, według niemieckich sądów, jest taką właśnie okolicznością. Decyzję sędziów popiera Lufthansa.
Rzecznik niemieckiego przewoźnika Boris Ogursky przyznaje, że inna decyzja miałaby nieobliczalne skutki ekonomiczne dla Lufthansy. Orzeczenie Trybunału nie wyklucza jednak całkowicie roszczeń odszkodowawczych. Linia lotnicza musi bowiem wykazać, że uczyniła wszystko co możliwe, aby zapobiec negatywnym skutkom strajku.