ju
- Dziś rano z lotniska w Modlinie startowały jednocześnie cztery samoloty. W związku z tym wszystkie bramki były czynne. Obsługa pasażerów odbywa się sprawnie – zapewniła „Rynek Infrastruktury” Edyta Mikołajczyk z Mazowieckiego Portu Lotniczego Warszawa-Modlin – Pierwszego dnia, kiedy pojawiły się problemy i nie wszyscy pasażerowie odlecieli z naszego lotniska, obsłużyliśmy w sumie 1700 pasażerów w ciągu całego dnia. Dziś, między godziną 10.25 a 13.25 na płycie lotniska będzie stacjonować 5 samolotów, co daje 1800 pasażerów w ciągu zaledwie trzech godzin. Jeśli zaistnieje potrzeba uruchomienia wszystkich stanowisk kontroli bezpieczeństwa, to oczywiście będą one uruchomione.
Jak poinformowała „Rynek Infrastruktury” Mikołajczyk, nie tylko bramki były przyczyną poniedziałkowego zamieszania na lotnisku. Jeden z pasażerów pozostawił przed terminalem swój bagaż. Był to nadbagaż, za który musiałby u taniego przewoźnika uiścić dodatkową opłatę, dlatego postanowił się go pozbyć, a wywoływany przez megafon długo się do niego nie przyznawał. Przed terminalem pozostawił on torbę do laptopa (laptop został przepakowany do bagażu podręcznego), w którą zapakował dodatkowo kurtkę. Standardowa procedura w takiej sytuacji to ewakuacja terminalu.
Każdy pozostawiony na lotnisku bez opieki pakunek to postawienie w stan gotowości m.in. pogotowia, Straży Pożarnej, Straży Granicznej, pirotechników. Na czas takiej ewakuacji, która czasem może trwać nawet 45 minut, żaden samolot nie może opuścić płyty lotniska. Sprawca incydentu obciążony zostaje mandatem w wysokości 500 zł.
Zapytaliśmy Edytę Mikołajczyk, jaki jest pomysł lotniska na walkę z tym zjawiskiem. – Takie incydenty zdarzają się często na wielu europejskich lotniskach. Trudno z nimi walczyć. Pozostaje odwoływanie się do zdrowego rozsądku pasażerów korzystających z portu. Mamy nadzieję, że u nas był to jednorazowy incydent, który więcej się nie powtórzy – stwierdziła Mikołajczyk.