Dziś w Modlinie zwołana została specjalna konferencja prasowa, na której Piotr Okińczyc, prezes podwarszawskiego lotniska tłumaczył dziennikarzom wczorajszą decyzję Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego o zamknięciu części betonowej drogi startowej o długości około 1000 metrów. Droga ta wymaga natychmiastowej naprawy i będzie nieczynna przynajmniej do 31 grudnia.
Już w poniedziałek na lotnisku ma się pojawić generalny wykonawca - Erbud, który zobowiązany został do naprawy pasa, objętego gwarancją. Jak przyznał Okińczyc, wstępnie wygląda na to, że pas nie został wykonany w należyty sposób.
Prezes lotniska zapowiedział również, że będzie wyciągał konsekwencje od wykonawcy, jeśli inwestycja nie została przeprowadzona prawidłowo. Chodzi o roszczenia, które będą oczekiwane od lotniska w związku z jego zamknięciem. Koszty poniosą bowiem linie lotnicze, które przerzucą je na lotnisko, a to zamierza egzekwować należności od wykonawcy.
Obecnie z lotniska w Modlinie mogą korzystać wyłącznie samoloty, którym wystarcza droga startu i lądowania o długości półtora kilometra. Z portu nie będą mogły korzystać większe samoloty, jak airbusy A320 czy boeingi B737. Nie wiadomo, kiedy usterka zostanie usunięta. Natomiast informacje o tym, że z pasem jest coś nie tak, pojawiały się jeszcze przed oddaniem inwestycji do użytku.
Jak poinformowała Katarzyna Krasnodębska, rzeczniczka Urzędu Lotnictwa Cywilnego, przyczyną pojawienia się ubytków w drodze startowej może być zima, niskie temperatury i chemiczna technologia stosowana do jej odśnieżania.