Mariusz W.
Już dziś można jednak mówić o sukcesie operacyjnym. Lotnisko wystartowało bowiem od razu z ponad 100 proc. wypełnieniem terminala, biorąc pod uwagę jego przepustowość projektową. Po pierwszym miesiącu funkcjonowania obsłużyło ono ponad 160 tys. pasażerów i przeszło 1100 operacji lotniczych. To stwarza realną szansę, aby w niedługim czasie modlińskie lotnisko uplasowało się na 4 pozycji wśród polskich portów lotniczych.
- Największą naszą bolączką jest brak oznakowania dojazdu do lotniska. Liczyliśmy na pomoc ze strony zarządcy dróg, ale okazuje się, że przepisy są bezlitosne i całą, bardzo skomplikowaną procedurę musieliśmy wziąć na swoje barki. Niestety to trwa – przyznał Okienczyc w rozmowie z prtl.pl.
Wśród problemów, z jakimi boryka się na co dzień lotnisko, Okienczyc wymienił również kontrolę bezpieczeństwa pasażerów, bagaży i ładunków na terenie portu. Obecnie, zgodnie ze znowelizowanym Prawem Lotniczym zadania te spoczywają na zarządzającym lotniskiem, który może je powierzyć własnej Służbie Ochrony Lotniska lub firmie zewnętrznej. Na modlińskim lotnisku zdecydowano się na tę drugą opcję, jednak ze względu na fakt, że brakuje przeszkolonych w tym zakresie osób, port ma poważny problem w tym zakresie.
Jak przyznał prezes, największym ograniczeniem przepustowości na mazowieckim lotnisku jest terminal. Jego projektowa przepustowość została określona na poziomie 1 600 pasażerów rocznie. Bez znacznego obniżenia komfortu można w nim obsłużyć około 2 – 2,5 mln pasażerów. Przy tym poziomie trzeba będzie niebawem pomyśleć o powiększeniu terminala o nowy moduł. Na szczęście projektodawca zakładał taką możliwość.