Nadzór budowlany przyznaje, że pewne wątpliwości wobec pasa miał już w lipcu, gdy otwierano lotnisko. Wydano wówczas warunkowe pozwolenie na użytkowanie drogi startowej. Zlecono też działania naprawcze i ciągły monitoring pasa.
Jak informuje „Gazeta Wyborcza” pęknięcia na pasie zauważono już poprzedniej zimy, kiedy lotnisko jeszcze nie działało. Władze lotniska zapewniają, że zostały one załatane. Ostatnie wykruszenia spowodowane są dużym spadkiem temperatury, co tłumaczone jest błędem w wykonaniu pasa. Podczas wczorajszej konferencji prasowej na lotnisku w Modlinie winą za usterkę obciążono wykonawcę prac – firmę Erbud, która dziś ma rozpocząć jej naprawę.
Nie wiadomo jeszcze, jak długo naprawa miałaby potrwać. Władze lotniska poinformowały, że port będzie zamknięty dla pasażerskich samolotów przynajmniej do końca roku. Jednak „GW” dowiedziała się, że mazowiecki nadzór budowlany dopiero w pierwszych dniach stycznia planuje wydać decyzję z zaleceniami dotyczącymi naprawy pasa i warunkami, które lotnisko musi spełnić, by wznowić loty. Od tego momentu roboty mogą potrwać kilka, kilkanaście dni.
Jak poinformował „GW” prof. Dariusz Sybilski z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, wykruszenia pasa są ewidentnym błędem wykonawcy. Jego zdaniem poważnym problemem w przypadku inwestycji było wybranie w przetargu wykonawcy poprzez kryterium najniższej ceny. Dobra nawierzchnia powinna wytrzymać o wiele niższe temperatury. Według profesora skuteczna naprawa pasa będzie musiała trochę potrwać.