ju
Podczas wczorajszej konferencji prasowej prezes Wizz Air József Váradi poinformował, że jego firma straciła zaufanie do lotniska w Modlinie i nie zamierza wracać do tego portu. Swoje operacje na stałe przenosi na Lotnisko Chopina. Mimo, iż Ryanair potwierdził, że do Modlina wróci, lotnisko z jednym przewoźnikiem ma marne szanse na osiągnięcie rentowności.
– Tanie lotniska obsługujące tanich przewoźników mają szansę wychodzić nad kreskę tylko w przypadku dużego wolumenu pasażerów. Jeden przewoźnik, nawet Ryanair, może takiego wolumenu nie zapewnić. To oznacza ryzyko, że lotnisko będzie ponosić straty. Z czysto finansowego punktu widzenia można by więc powiedzieć, że takie przedsięwzięcie nie ma sensu. Jest jednak jeszcze szereg innych czynników o charakterze społeczno gospodarczym, które z punktu widzenia regionu powinny być zaliczone na plus i potwierdzać zasadność funkcjonowania tego lotniska, choćby miejsca pracy. Poza tym nie można wykluczyć, że w średniej perspektywie czasowej sytuacja na lotnisku się zmieni i Wizz Air jednak wróci. Oczywiście przez jakiś czas trzeba będzie wspierać działalność lotniska, a z tym zarząd województwa ma problem. To trudna sytuacja ale moim zdaniem nie można skazywać Modlina na porażkę, a tym bardziej mówić o zamykaniu lotniska. To na pewno nie pomoże lotnisku w rozmowach z potencjalnymi przewoźnikami – komentuje Gościniarek.
Dodatkowym problemem pozostaje fakt, iż lotnisko skazane na jednego przewoźnika musi się liczyć z jego dyktatorskimi zapędami. A jak wiadomo, to bardzo trudna sytuacja w przypadku, kiedy na lotnisku funkcjonować będzie jedynie Ryanair.
Od problemów w Modlinie dystansuje się samorząd województwa mazowieckiego, który jest jednym z jego udziałowców i posiada 30 proc. udziałów w lotniskowej spółce. Przedstawiciele województwa wskazują, że informacja przekazana wczoraj opinii publicznej przez Wizz Air może być grą o jak najlepszą pozycję w negocjacjach z Modlinem. Mimo to samorządowcy potwierdzają wcześniejsze słowa Marszałka Struzika dotyczące tego, że nie będzie dopłat do portu z pieniędzy publicznych.
– Lotnisko ma biznes plan oparty na liczbie odprawionych pasażerów, a nie ilość linii lotniczych z niego operujących. Mniejsza liczba pasażerów to dłuższy czas dochodzenia do rentowności. Lotnisko w Modlinie powstało w celu aktywizacji tego terenu, a nie dla przynoszenia dywidendy właścicielom. Oczywiście nikt nie ma zamiaru do niego dopłacać – i nie będzie – uspokaja Marta Milewska, rzeczniczka prasowa mazowieckiego urzędu marszałkowskiego.