Dwie maszyny przejdą jednak wcześniej naprawę akumulatorów w Etiopii. Trzecia – z nowymi akumulatorami, zostanie dostarczona dla LOT-u pod koniec maja.
Przywrócenie samolotów na siatkę połączeń będzie możliwe, gdyż 19 kwietnia amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FFA) wydała certyfikat dla nowych baterii w samolotach. Teraz producent wkracza w ostatnią fazę przygotowań do powrotu.
Samoloty polskiego przewoźnika będą naprawiane jako ostatnie. Pierwszeństwo mają te maszyny, które zostały odebrane jako pierwsze. Obecnie jeden Boeing 787 należący do LOT-u znajduje się na chicagowskim lotnisku O'Hare, natomiast drugi stacjonuje na płycie warszawskiego Lotniska Chopina.
Czwarty Dreamliner ma trafić do spółki pod koniec lipca, natomiast piąty – w sierpniu bieżącego roku.
Starta LOT-u z powodu uziemienia Dreamlinerów sięga kilkuset milionów złotych. Według najświeższych informacji 4,5 mln zł kosztuje przewoźnika utrzymanie nielatających samolotów. W obsłudze samolotów B787 bierze udział wiele podmiotów zagranicznych, które muszą zostać opłacone.
Dodatkowym problemem LOT-u związanym z Boeingami jest fakt, iż żaden z hangarów na lotnisku Warszawa-Okęcie nie ma wymaganej, odpowiedniej powierzchni dla tego samolotu. Jego wybudowanie to koszt rzędu minimum 50-60 mln zł. To sporo dla zadłużonej spółki, która przechodzi kolejną restrukturyzację. Hangary potrzebne są do realizacji w przyszłości przeglądów bazowych, które przy zakładanej utylizacji B787 wymagane są co około 2,5 roku, oraz przeglądów strukturalnych – co 12 lat.