- Zamknęliśmy już kilka kierunków, ale jednym z pierwszych elementów elastycznego spojrzenia na PLL LOT jest fakt, że siatka nie jest czymś zamrożonym, decyzje będziemy starali się dostosowywać w takim kierunku, w jakim będzie to konieczne, biorąc przykład z tego, jakie ruchy wykonują nasi konkurenci – przyznał Mikosz.
- Jeśli chodzi o działania bardziej długoterminowe, to mamy tu trzy podstawowe elementy. Podstawowym z nich jest oczywiście pomysł na restrukturyzację LOT-u. Ja nie lubię tego słowa, również dlatego że LOT restrukturyzuje się bezskutecznie od kilku lat, dlatego może bardziej powinniśmy mówić o przebudowie modelu biznesowego i innego spojrzenia na nas samych przez pryzmat tego, co wybierają pasażerowie. Na LOT będziemy musieli spojrzeć z perspektywy pasażera, któremu zależy na jakości i cenie. Nasza konkurencja jest bowiem bardzo elastyczna i oferuje coraz niższe ceny biletów, a my nie możemy funkcjonować w oderwaniu od tego. Ten proces wpisany jest w dwa obszary, które dzieją się jednocześnie. Otóż każda decyzja o przebudowie LOT-u musi zawierać w sobie element dialogu z Komisją Europejską. nie możemy ignorować ich wymogów i oczekiwań. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że wszystko to ma na celu przygotowanie firmy jak najszybciej do prywatyzacji. Te procesy są w siebie wpisane – stwierdził prezes PLL LOT.
- Branża lotnicza w Europie jest branżą spadających marż. Jest bardzo ciężko mieć marże powyżej zera. Linie najbardziej rentowne mają marże na poziomie 3-4 procent. Mamy więc sytuację, w której lotnictwo musi mieć jak najniższe marże, musimy być też jak najbardziej elastyczni, aby móc dostosować się sezonowo i szukać jak najniższych kosztów stałych. To trzy elementy, wokół których musimy zbudować nowy model LOT-u. W żaden inny nikt nie uwierzy – dodał Mikosz.
- Będziemy prosili komisję, aby przeprowadziła debatę dotyczącą kosztów stałych. Bardzo dużo mówi się o zwolnieniach, mamy świadomość, że to jest ważne, ale nie jest to główny element kosztowy w spółce. Ten sam element nie będzie miał sukcesu, jeśli nie wbudujemy go w szerszy horyzont. Bardzo dużo dostawców LOT-u ma bardzo wysokie marże i jest monopolistami. Będziemy się starali wprowadzić z naszymi głównymi partnerami szersze spojrzenie na sam problem bazowej linii lotniczej, przez pryzmat tego, jak można włączyć wszystkich w ten wysiłek – powiedział prezes.
- Największa częścią naszych kosztów jest paliwo. Wdrażamy programy oszczędności na paliwie. LOT kupuje paliwo na poziomie 1 mld zł. Każdy ruch kilkuprocentowy oznacza dla nas olbrzymie możliwości. Mamy spore pole do uzyskania większej oszczędności – stwierdził prezes LOT-u.
- Będziemy się też przyglądać niskokosztowym przewoźnikom . Chodzi mi o tzw. linie niskokosztowe, które mają 500 mln zysku i 700 mln dopłat. Jesteśmy gotowi sypać głowę popiołem i pokazywać, że zasługujemy na pomoc, ale chcemy być postawieni w sytuacji równej gry rynkowej a nie takiej, w której ci, którzy są nam pokazywani jako przykłady, żyją z bardzo różnych form dopłat marketingowych. Wiem, że wkładam kij w mrowisko ale robię to z pełną premedytacją – dodał Mikosz.