Jako przykład dziennikarze „GW” podają wczorajszy (2 kwietnia) przylot samolotu z Irlandii do Lublina. Jego pasażerowie nie mieli szans, by opuścić lotnisko szynobusem, ponieważ ich samolot wylądował o pół godziny później, niż odjechał ostatni szynobus w kierunku miasta.
Inny przykład to jutrzejszy (4 kwietnia) lot zaplanowany na godzinę 18.25 na trasie Lublin – Londyn-Luton. Pasażerowie, którzy będą chcieli przyjechać na lotnisko szynobusem, będą musieli wsiąść do pociągu na dworcu głównym w Lublinie o 15.27 i spędzić na lotnisku trzy godziny. Jeśli wybiorą późniejszy szynobus – o godzinie 17.56, na odprawę zostanie im niecałe pół godziny.
Przedstawiciele lotniska tłumaczą, że za rozkład lotów odpowiadają przewoźnicy, natomiast rozkład jazdy szynobusu pozostaje w gestii Przewozów Regionalnych. I proponują alternatywne środki transportu – czyli autobusy lub taksówki.
Jeszcze niedawno władze lotniska chwaliły się, że w porozumieniu z PKP PLK udało się wdrożyć procedurę skomunikowania pociągów z przylotami samolotów. Dzięki temu pociąg mógł poczekać na pasażerów, kiedy ich lot był opóźniony. Czy podobne rozwiązanie uda się wypracować, aby pasażerowie korzystający z transportu lotniczego mogli swobodnie podróżować między lotniskiem a miastem?