Mariusz W.
Stratami, jakie przynosi lotnisko w Modlinie, zainteresowała się opozycja, której zdaniem PSL-owski marszałek województwa, które ma 30 proc. udziałów na lotnisku, źle nadzoruje majątek Mazowsza.
Zdaniem radnego SLD Grzegorza Pietruczuka, na którego powołuje się „Życie Warszawy”, inwestycja, na którą sejmik wyłożył 100 mln zł, nie była przeprowadzona jak należy. Przypomina, że otwarte w 2012 roku lotnisko przestało funkcjonować po czterech miesiącach i niemal przez rok było zamknięte.
Pietruczuk jest też oburzony faktem, że radni nie mają dostępu do informacji o sytuacji lotniska ani o umowie, jaką zawarto z liniami Ryanair, żeby po przerwie powróciły do Modlina. A, jak wskazuje radny, warunki umowy są podobno bardzo niekorzystne.
Inwestycji broni Marek Miesztalski, skarbnik sejmiku, który wskazuje, że 45,5 mln zł straty za ubiegły rok to i tak mniej, niż planowane początkowo 75 mln zł. Jak wskazuje Miesztalski, stratę udało się ograniczyć właśnie dzięki powrotowi Ryanaira. I dodaje, że inwestycja w port lotniczy w Modlinie była bardzo dobrym pomysłem.