ju
- PPL nie jest własnością związków zawodowych tylko Skarbu Państwa. To Skarb Państwa określa jego politykę, priorytety i zadania dla podmiotów, których jest właścicielem. Po drugie wpływy związków zawodowych w PPL były znane wszystkim, którzy mają cokolwiek wspólnego z branżą. Proszę mi powiedzieć jak lot miał szansę na współpracę z kluczowym dla siebie lotniskiem przy tak chorej postawie związków zawodowych w PPL? Nie miał żadnej i przez wiele lat PPL obrastały w pieniądze, a LOT pogarszał swoja pozycję konkurencyjną. PPL w dużej mierze odpowiadają za to ze w Warszawie nie powstał jakikolwiek hub. Dziś to małe europejskie lotnisko regionalne, które będzie musiało walczyć o swoje istnienie – twierdzi Krawczyk.
Związkowcy są zdania, że skoro lotnisko w Budapeszcie tak szybko odbudowało ruch po upadku Malevu, podobnie mogłoby być w Warszawie. Tuż po upadku węgierskich linii ruch w tamtejszym porcie zmniejszył się o prawie 60 proc., ale po dziesięciu miesiącach spadek wyniósł zaledwie 6 proc. - To argumenty idiotyczne i nieprawdziwe – oburza się Krawczyk i wyjaśnia, że Budapeszt nie odbudował całej swojej pozycji bo po pierwsze stracił część ruchu, a po drugie zamienił do na Low Cost Carriers – czyli z minimalnymi przychodami. - Czy tego samego chcą koledzy w PPL? - pyta retorycznie były szef rady nadzorczej polskiego przewoźnika.
- Lotnisko Chopina bez zbazowanego przewoźnika upadnie. To nie budzi żadnych wątpliwości, chyba że koledzy związkowcy liczą na dalszą pomoc publiczną, na którą na pewno nie będzie zgody – twierdzi Krawczyk. Jego zdaniem związku zawodowe nadal nie nauczyły się, do czego prowadzi brak współpracy w tym sektorze oraz brak odpowiedzialności za poprawę wyników firmy. - Czas na to, aby właściciel i zarządy obu firm podjęły w tym zakresie konkretne i zdecydowane działania. Ani LOT ani PPL nie istnieją po to by realizować często nieracjonalne oczekiwania zawodowych działaczy związków zawodowych – podsumowuje Krawczyk.