Linia przewiozła w ubiegłym roku 4,97 mln pasażerów, co stanowi wzrost w stosunku do 2011 roku o 7 procent. Zwiększyło się również wypełnienie samolotów – z 74,4 do 78,1 procent, na rejsach atlantyckich sięga ono nawet około 90 procent. Według Zbigniewa Mazura, p.o. prezesa LOT wynik finansowy byłby zdecydowanie lepszy, gdyby nie niekorzystne dla przewoźnika zmiany kursów walut i utrzymujące się wysokie ceny paliw.
Dodatkowym obciążeniem dla przewoźnika były niższe ceny biletów, wymuszone przez konkurencję, między innymi OLT Express.
Pomimo trwającego konkursu na prezesa PLL LOT trwają prace nad przyszłą siatką połączeń, w tym określeniu tras, których nie będzie się opłacało dalej utrzymywać. Firmę czekają też cięcia liczby samolotów, co jest bezpośrednio związane z ograniczeniem siatki połączeń. Jeszcze nie zdecydowano, które konkretnie maszyny będą mogły zostać wyłączone z floty.
W tej chwili flota przewoźnika liczy cztery maszyny dalekiego zasięgu – Boeingi 767. Z powodu uziemienia dremalinerów w lutym zmniejszono częstotliwość lotówdo Pekinu z trzech do dwóch tygodniowo. Połączenie ma zostać utrzymane w lece – pisze „Rz”.
Jak poinformował „Rz” Zbigniew Mazur, w najbardziej optymistycznym scenariuszu dreamlinery wrócą do latania w marcu. Obecnie wiadomo jedynie na pewno, że do 15 lutego nic się nie zmieni.
Pozostałe scenariusze mówią o tym, że dreamlinery wrócą do latania latem tego roku albo, że nie wrócą w tym roku. Wszystkie straty związane z uziemieniem maszyn LOT zapisuje na jednym koncie. Są to straty za odwołane rejsy, koszty opłacenia hoteli dla pasażerów premierowego lotu do Chicago czy raty leasingowe. Starty przewoźnika z powodu uziemienia B787 przekroczyły już 1 mln zł.