„LOT odrobinę przypomina mi PKP Intercity z czasów największego kryzysu. Wszystko było niby po stronie spółki, wszystko przemawiało na jej korzyść, ale brakowało efektów. Sfrustrowani pracownicy, jeżdżący bez zaufania do marki podróżni. Firma dryfująca na rynku, a nie poszukująca żywych z nim relacji” – pisze Prześluga na swoim blogu. Według byłego członka zarządu PKP Mikoszowi nie uda się osiągnąć sukcesu bez szczerego dialogu z personelem. Konieczne są zwolnienia i cięcia kosztów. Pasażerowie wciąż mają bowiem parcie na tanie przeloty.
Dla Prześlugi idealnym wzorem do naśladowania w przypadku restrukturyzacji LOT-u jest Michael O’Leary, który uchodzi w środowisku za mistrza cięcia kosztów w swojej lotniczej firmie. Według byłego członka zarządu PKP jedną z opcji jest zbliżenie standardów kosztowych LOT-u do tego, co oferuje Ryanair. Nie ma jednak prawdziwych cięć bez zrozumienia tej idei przez załogę – komentuje dalej Prześluga.
„Mikosz ma trudną sytuację, bo musi przekonać do siebie wrogo nastawione związki zawodowe – jak? Podpowiedź jest jedna: trzeba docierać bezpośrednio do pracownika. To sprawdzona metoda. Dotarcie via liderzy związkowi, rozmowa poprzez firmowy newsletter (taki błąd popełnia się np. w PKP SA), kontakty za pośrednictwem mediów i debaty o firmie bez spotkań twarzą w twarz, to wszystko jest totalnie kontrskuteczne” – pisze Prześluga i podkreśla, że w sytuacji kryzysowej każdy pracownik powinien wiedzieć bezpośrednio od liderów firmy co może dziać się z jego miejscem pracy.
Ale Mikosz musi, zdaniem Prześlugi, zająć się również współpracą z pasażerami. Pasażerowie zawsze kupują z korzyścią dla siebie. Ważne jest także dostrzeżenie potencjału linii i klientów lokalnych. Z Lotniska Chopina nie da się, zdaniem Prześlugi, stworzyć portu lotniczego na miarę Frankfurtu nad Menem. Rozwiązaniem jest honorowanie na równych prawach wszystkich polskich lotnisk i podróżnych z wszystkich kierunków.