– Zakończyła się blokada punktu kontrolnego Jagodno – Dorohusk – poinformował ukraiński minister transportu Aleksander Kubrakow. Jak podał, od godz. 14 (13.00 czasu polskiego - dop. red.) przywrócony został ruch samochodów ciężarowych.
Według informacji podanej na platformie X, do Ukrainy z Polski wjechało 15 pojazdów.
Oznaczałoby to koniec protestu trwającego od 6 listopada. Polscy przewoźnicy blokowali granicę domagając się reakcji rządzących na trudną sytuację w jakiej znaleźli się po zniesieniu zezwoleń na przewozy drogowe między Ukrainą a Unią Europejską. Jak wskazywali polscy przedsiębiorcy, nieograniczona obecność na polskim i unijnym rynku przewoźników z Ukrainy, których nie dotyczy obowiązek spełniania kosztownych unijnych wymogów, stanowią nierówną konkurencję.
W wyniku protestu na granicach powstały ogromne kolejki.
Aleksander Kubrakow podkreślił, że polsko-ukraińskie zespoły codziennie pracowały nad odblokowaniem granicy. – Odbyliśmy dziesiątki spotkań i negocjacji na wszystkich możliwych poziomach. To była trudna praca, ale to jeszcze nie koniec. Granica musi zostać całkowicie odblokowana i dalsze blokady nie będą dozwolone – napisał.
Jak podał
Polsat News, odblokowanie granicy jest wynikiem cofnięcia zezwolenia na protest przez wójta Dorohuska. Według tego źródła, zdaniem samorządowca protestujący nie wywiązywali się z ustaleń dotyczących m.in. przepuszczania określonych pojazdów.
Do tej pory nie zostały rozwiązane kwestie, które są tłem protestów. Niedawno, jak informowaliśmy, między Polską i Ukrainą
rozpoczęły się transporty ciężarówek po torach kolejowych.
LHS poinformował, że to połączenie, które było testowane „od wielu miesięcy”.
Transporty kolejowe ciągników wraz z naczepami nie zmieniają sytuacji przewoźników. Pomijając niewielką przynajmniej na razie skalę – z czwartku na piątek przetransportowano 13 pojazdów z Ukrainy do Polski, a dziś przejechał pierwszy transport w odwrotnym kierunku – nie odpowiadają one na postulaty dotyczące wyrównania konkurencji na rynku przewozów drogowych.