Mariusz W.
Zmiana zasad i popisanie nowej umowy o współpracy między dwoma przewoźnikami, w których większościowe udziały ma Skarb Państwa, podpisane zostały kilka miesięcy temu, a obowiązywać zaczęły 1 czerwca. Według nowych zasad Eurolot ma świadczyć usługi na rzecz największego lotniczego polskiego przewoźnika siedmioma samolotami typu Bombardier.
Jednak w czerwcu pojawiły się problemy z wprowadzeniem nowych maszyn do rozkładu lotów. Zaczęto podstawiać inne – starsze ATR-y, lub niepodstawiać ich w ogóle. Rejsy odbywały się wówczas samolotami LOT-u, lub nieodbywały się wcale.
Według obliczeń LOT-u, od początku obowiązywania nowej umowy, spółka straciła prawie sześć milionów złotych, czyli kilkanaście procent z zaplanowanego na ten rok zysku – podaje dalej TVN 24. Kłopoty dotyczyły w sumie prawie 800 rejsów.
Obecnie PLL LOT sugeruje, że władze Eurolotu celowo wykorzystały brak zapisu w umowie o odpowiedzialności finansowej m.in. za odwoływanie rejsów. Wcześniej ustalono bowiem, że do czasu dostarczenia wszystkich samolotów umową będzie miała charakter przejściowy i nie będzie kar za problemy z wprowadzeniem maszyn na siatkę połączeń.
Eurolot utrzymuje, że okres przejściowy o którym mowa w umowie nie zakończył się wraz z dostarczeniem spółce we wrześniu ostatniego zamówionego Bombardiera, ponieważ nie zdążyła ona przeszkolić załóg, a więc nie osiągnęła „pełnej gotowości operacyjnej”. Według Eurolotu, okres przejściowy obowiązywał jeszcze w październiku.