Arek Kowalczyk
- Rurociąg ten przedstawiany jest przez rosyjskie władze jako przedłużenie istniejącego już gazociągu jamalskiego. Nadając mu nazwę Jamał II Władimir Putin oraz Aleksander Miedwiediew liczą, że krajowi regulatorzy oraz Komisja Europejska poprą jego budowę i że uzyska on takie przywileje, jakie kiedyś posiadał Jamał I. KE jest jednak w tej kwestii jednoznaczna - projekt będę obowiązywały wszystkie postanowienia trzeciego pakietu energetycznego - mówi prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Oficjalne pytanie w tej sprawie europoseł Kolarska-Bobińska skierowała do Günthera Oettingera, unijnego komisarza ds. energii. "Nowego gazociągu z Białorusi przez Polskę na Słowację i Węgry nie uznano by za przedłużenie gazociągu Jamał" napisał w swojej odpowiedzi Oettinger. Potwierdził również, że "wszelkie odstępstwa podlegałyby (...) obecnie obowiązującym przepisom unijnym w zakresie energetyki, np. przepisom dyrektywy 2009/73/WE dotyczącej wspólnych zasad rynku wewnętrznego gazu ziemnego".
- Projektowi można nadać dowolną nazwę, ale nic nie zmieni faktu, że to nowy rurociąg, który będzie podlegać pełnej kontroli ze strony polskich i europejskich władz - uważa europoseł Kolarska-Bobińska. - Musimy zastanowić się czy projekt ten jest dobry biorąc pod uwagę bezpieczeństwo energetyczne Polski oraz naszych sąsiadów. I to kto ma być jego inwestorem. Jeżeli oznacza on dla nas uwikłanie w długoterminowe umowy oparte na indeksacji cen ropy lub możliwośc odcięcia dostaw dla Ukrainy - oznaczałoby to, że nie leży on w naszym interesie - dodaje.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia o możliwości powrotu Rosji do planów budowy gazociągu Jamał II z myślą o dostawach dla Polski, Słowacji i Węgier poinformowała po spotkaniu Putina z szefem Gazpromu rosyjska agencja ITAR-TASS.
Dokument - jak poinformowała agencja ITAR-TASS - przewiduje realizację projektu Jamał-Europa II przez terytorium Polski w kierunku Słowacji i Węgier, o przepustowości nie mniejszej niż 15 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. Wyliczenia opłacalności inwestycji mają zostać przedstawione w ciągu najbliższego półrocza.
Informacja ta wywołała w Polsce ostrą reakcję premiera Donalda Tuska, który o podpisanym dokumencie nie został poinformowany przez Mikołaja Budzanowskiego, ministra skarbu, nadzorującego spółki gazowe. Za to Budzanowski stracił stanowisko.
Odwołana została również Grażyna Piotrowska-Oliwa, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Prezesura Piotrowskiej-Oliwy stanęła pod znakiem zapytania po tym, gdy Kancelaria Prezesa Rady Ministrów opublikowała raport, z którego wynikało, że zarząd PGNiG wiedział o podpisaniu memorandum gazowego pomiędzy Gazpromem a Eruopol Gaz, spółką zależną od PGNiG. - Sposób zachowania i działania władz kluczowej w tej sprawie spółki, jaką było PGNiG, nie budzi w moich oczach zaufania. Nie daje też gwarancji skutecznej realizacji przez jej zarząd interesów publicznych - powiedział premier Donald Tusk.