Arek Kowalczyk
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Karpiński mówi, że nie jest zadowolony z powodu przesunięcia oddania do użytku terminalu LNG w Świnoujściu, ale zaznacza, iż „uparte trwanie przy nierealnym harmonogramie jest ryzykownym i kosztowniejszym rozwiązaniem niż zaakceptowanie z wyprzedzeniem obiektywnych przesłanek do jego przesunięcia”. Karpiński wyjaśnił, że takie rozwiązanie pozwala na zadbanie o wszystkie powiązane z inwestycją kwestie i wymienia: Korytarz Północ-Południe, pozwalający przesłać gaz ze Świnoujścia do naszych południowych sąsiadów i na Bałkany oraz kontrakt PGNiG z Qatargas.
„Rz” przypomina, że od początku 2015 roku Polska jest zobowiązana kupować gaz skroplony z Kataru, na mocy umowy gazowej opiewającej na dwadzieścia lat. Jeżeli budowa terminala opóźni się, katarskie LNG będziemy musieli sprowadzać inną, kosztowniejszą drogą.
Zgodnie z podpisanym przez Polskie LNG aneksem do umowy, Konsorcjum realizujące inwestycję zobowiązało się, że terminal uzyska pozwolenie na użytkowanie do dnia 30 grudnia 2014 r., czyli w terminie gwarantującym spółce realizację jej zobowiązań kontraktowych, w tym umów z PGNiG.
- Aneks jest pierwszą i mamy nadzieję, że zarazem ostatnią modyfikacją postanowień kontraktowych, skutkującą zmianą umowy z wykonawcą. Z punktu widzenia zarządzania projektem, jego podpisanie było konieczne w celu ograniczenia ryzyk związanych
z procesem inwestycyjnym, a także zabezpieczeniem pozycji biznesowej i prawnej spółki. Jest to najbardziej optymalne rozwiązanie, które gwarantuje narzucenie wysokiego tempa prac i osiągnięcie założonych postępów w realizacji inwestycji - powiedział Rafał Wardziński, prezes zarządu Polskiego LNG.