Arek Kowalczyk
Z punktu widzenia szybkich zysków inwestorów – oczywiście klapa. Debiut zakończył się zniżką cen zjadającą zyski zapisujących się na akcje (ponad minus 5 % ). Oczywiście na ten wynik zapracowali prawdopodobnie niecierpliwi pracownicy spółki posiadający akcje pracownicze. Te akcje nie podlegały czasowemu zablokowaniu w obrocie i natychmiast w dużej mierze zostały rzucone na rynek – wreszcie po długim okresie wyczekiwania, mało znaczący papier w szufladzie zamienił się w tak bardzo oczekiwaną przed świętami gotówkę. W tym roku w rodzinach pracowników Energi święta będą na bogato. Z drugiej strony wielka nadwyżka zainteresowanych i redukcja w procesie zapisów na akcje pokazuje potencjał i skalę zainteresowania – największy giełdowy debiut w Europie Środkowej w tym roku. Jak zawsze na giełdzie warto poczekać, żeby zobaczyć klarujący się pewnie w przeciągu miesiąca trend cenowy.
Na dziś, w obecnym stanie rynku, Energa jest w wyjątkowo komfortowej pozycji. To koncern energetyczny mający wyjątkową przewagę obrotu energii (sprzedaży do klientów końcowych – ok 15% rynku krajowego) nad wytwarzaniem (tylko 2% i tylko jedyna duża elektrownia węglowa – Ostrołęka). Przy dzisiejszym stanie rynku – sytuacja wręcz wymarzona. Należy pamiętać o strukturze cen końcowych energii elektrycznej dla klientów – składającej się z opłaty za dystrybucję i opłaty za energię (mniej więcej po połowie). Opłata dystrybucyjna – automatycznie przenosi wszystkie koszty spółki – łącznie z inwestycjami (i nawet najbardziej w Polsce zaawansowanym projektem wdrażania inteligentnych liczników) – tu więc spółka na pewno nie traci, a ma mały, stały ustalony zysk. Patrząc na opłatę za energię – to właśnie czasy dla… Energi. Na rynku hurtowym ceny oscylujące na poziomie 175 PLN/MWh (a nawet i niżej i to też w kontraktach terminowych na przyszły rok), a w taryfie sprzedażowej… zwykle koło 270 PLN/MWh. Najbliższy rok to więc czas żniw – w ciemno można raczej przewidywać dobre albo jeszcze lepsze wyniki finansowe, a przy wstępnych zapowiedziach bardzo agresywnej wypłaty dywidendy (gdzieś słyszałem, że nawet wszystko ponad ustawowe 8 % odpisu na kapitał zapasowy – a wiec 92 % dla inwestorów) – wydaje się, że najbliższe miesiące, a nawet rok, no może dwa – akcje to dobry interes.
W długiej perspektywie… no ale w sumie, kto patrzy dalej niż do 2016, może być nieco trudniej. Jeśli inwestycje w sektor wytwarzania będą toczyły się jak w tym roku (czyli nie będzie ich w ogóle), malejąca nadwyżka wytwarzania nad popytem w szybki sposób odbije ceny na giełdzie rynkowym. Przy dominującym modelu giełdowym dzieje się to zwykle szybko i gwałtownie – a ceny hurtowe energii mogą wzrosnąć nawet kilkakrotnie (spektakularny rynek kalifornijski 2000-2001 nawet ponad 10-krotnie). Wtedy niestety firmy jak Energa tracą szybko, bo nie jest możliwe przełożenie tych kosztów na odbiorców końcowych. Po pierwsze nie można zmieniać taryfy tak dynamicznie jak zmieniają się hurtowe ceny, a po drugie (przynajmniej na dziś) cały czas obowiązuje hamulec bezpieczeństwa w postaci konieczności zatwierdzania nowych taryf (ceny sprzedaży dla odbiorców indywidualnych) przez URE (bardzo podobny mechanizm w Kalifornii w roku 2000 – urzędowy „price cap” ograniczenie możliwości podnoszenia cen – wpędził spółki w rekordowe miliardowe(ok. 70) dolarowe deficyty.
Analiza akurat tej spółki jest dość prosta – zamiast skomplikowanych analiz technicznych , śledzenia bilansów i kosztownych analiz giełdowych specjalistów mam prostą radę dla inwestorów – jeśli cena energii na rynku hurtowym (np. na stronie Towarowej Giełdy Energii) jest niska to dla naszych akcji bardzo dobrze, natomiast jeśli cena nagle zacznie rosnąć – no to prosta rada – przerzucić się na sektor agregatów zapasowych, świeczek i latarek , no może ewentualnie zmienić na PGE (tu jest nadwyżka wytwarzania nad obrotem – sprzedażą energii dla odbiorców).