Jak wynika z informacji, do których dotarł portal tvn24.pl wynika, że raporty otrzymywane przez przewoźnika od amerykańskiego producenta są niepokojące. Dlatego w najbardziej optymistycznej wersji uziemiony w USA dreamliner wróci do Polski w kwietniu. Jednak proces zastępowania nimi innych maszyn może potrwać około trzech miesięcy.
Mniej optymistyczna wersja to taka, w której dreamlinery zaczynają regularnie latać z pasażerami dopiero jesienią. Jest to wariant równie prawdopodobny. Tomasz Balcerzak z PLL LOT w rozmowie z TVN 24 zapewnił jednak, że firma jest na to przygotowana.
Z powodu kłopotów z dreamlinerami PLL LOT musiał przedłużyć kończące się w marcu umowy leasingowe na wysłużone Boeingi 767. Ich właściciele żądali początkowo od firmy dwukrotnie wyższej raty niż do tej pory. Dopiero po włączeniu się do rozmów samego Boeinga, leasingodawca obniżył swoje oczekiwania. Balcerzak wyjawił TVN 24, że prawdopodobnie uda się wynegocjować, by wszystkie cztery raty były niższe od tych, które były płacone do tej pory.
Jednak właściciele nie zgodzili się na to, by czas leasingowanie był krótszy niż sześć miesięcy. Dlatego jeśli dreamlinery wrócą wcześniej, to i tak nie będzie można uwzględnić starych maszyn na letniej siatce połączeń.
Jedyną szansą w tej sytuacji jest to, że być może producent dreamlinerów będzie musiał pokryć straty poniesione z powodu uziemienia swoich maszyn, poniesione przez spółkę PLL LOT. W grę wchodzi również odszkodowanie.