Według ustaleń „DGP” starta narodowego przewoźnika za ubiegły rok wyniosła grubo ponad 200 mln zł, a być może nawet blisko 300 mln zł. Tymczasem w kasie Lotu zostało już niewiele po ratunkowym przelewie z grudnia 2012 roku, kiedy rząd pożyczył przewoźnikowi 400 mln zł. Do dyspozycji zarządu został już tylko około 60 mln zł – pisze „DGP”.
Obecnie Ministerstwo Skarbu Państwa wraz z przewoźnikiem muszą przekonać Komisję Europejską, że pomoc nie pójdzie na marne, a linie przeżyje i będzie samodzielnie działać na rynku. Jeśli to się uda, LOT będzie mógł zwrócić pieniądze w późniejszym terminie. Jeśli nie – trzeba będzie pożyczone 400 mln zł oddać natychmiast, co oznacza dla przewoźnika pewne bankructwo.
Pierwsza wersja planu restrukturyzacyjnego firmy trafiła do resortu 20 marca. Obecnie trwają prace nad jego poprawkami. Dokument musi zostać dostarczony Brukseli do 20 czerwca. 25 kwietnia zbiera się rada nadzorcza spółki, na której zarząd planuje przedstawić nową wersję planu. Według ustaleń „DGP” w dokumencie, oprócz wskazań dotyczących zwolnień pracowników, innych rozwiązań było niewiele. Zabrakło m.in. konkretnej propozycji dotyczącej siatki połączeń czy propozycji cięć we flocie. Pojawiły się jedynie warianty, ale bez sugerowanych rozwiązań.
Według źródła „DGP” w dokumencie przedstawiono trzy możliwe warianty rozwiązania sprawy LOT-u: upadłość linii, prywatyzacja i utrzymanie spółki pod kontrolą państwowych firm oraz dalsze subsydiowanie przez budżet.