Zjawisko El Niño, polegające na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni morza, a tym samym mniejszych opadów i krótszego sezonu deszczowego, wpłynęło na radykalne obniżenie przepustowości Kanału Panamskiego. Zarządzająca kanałem agencja rządowa spodziewa się jednak, że 2025 rok przyniesie odbicie.
Kanał Panamski, oddany do użytku ponad 100 lat temu, jest jednym z najważniejszych szlaków żeglugowych na świecie Odbywa się na nim aż 40% ruchu kontenerowego między wschodnim wybrzeżem Stanów Zjednoczonych a Dalekim Wschodem. W XXI wieku został on znacząco rozbudowany, co umożliwiło obsługę jednostek o zanurzeniu do 15 metrów.
W ubiegłym roku niski poziom wody w jeziorach Alajuela i Gatún spowodował jednak, że przepustowość kluczowego szlaku żeglugowego, obsługującego ok. 5% globalnego handlu morskiego, znacząco spadła. Przyczyną zaistniałej sytuacji była długotrwała susza, która spowodowała obniżenie jego głębokości. Przywołane jeziora służą bowiem utrzymywaniu zakładanego poziomu wody w poszczególnych segmentach systemu śluz.
W październiku bieżącego roku odnotowano najniższy poziom opadów od 73 lat, niższy o 41% niż przeciętnie.
Dobowa przepustowość względem parametrów eksploatacyjnych kanału spadła nawet ponad dwukrotnie. W efekcie opóźnienia statków sięgały nawet czterech tygodni. To zaś spowodowało skokowy wzrost cen za pierwszeństwo na aukcjach, które sięgały 4 mln USD. W okresie od 1 października 2023 do 30 września 2024 ruch statków przez Kanał Panamski spadł aż o 29% w porównaniu z poprzednimi 12 miesiącami. Pomimo mniejszego ruchu statków i ograniczenia ich dopuszczalnego zanurzenia o ponad 2 metry, spadek ładunków przewiezionych przez kanał był znacznie niższy. Wyniósł bowiem 17% w ujęciu rok do roku.
Wraz z ustąpieniem suszy ograniczenia są jednak sukcesywnie wycofywane. Jak poinformował portal Seatrade Maritime, proces ten rozpoczął się już w styczniu. Autoridad del Canal de Panamá, rządowa agencja zarządzająca kanałem, prognozuje zatem gwałtowne odbicie przewozów w nadchodzącym roku. Szacuje się, że w kolejnych 12 miesiącach obsłużonych zostanie 13,9 tys. statków przewożących 520 mln ton ładunków, co oznacza wzrost ruchu o 40% i wzrost przewozów o 23% w porównaniu z minionym sezonem. Przypomnijmy, że przed początkiem poważnych utrudnień w żegludze przez Kanał Panamski mogło przepływać 36 statków na dobę, natomiast jego parametry eksploatacyjne po rozbudowie umożliwiają obsługę nawet 40 jednostek.
Zaistniała sytuacja stanowiła poważny problem dla całego światowego handlu morskiego. Ponowne zwiększenie kosztów frachtu po obserwowanym wcześniej spadku wpłynęło negatywnie na procesy dezinflacyjne, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, a także zakłóciło międzynarodowe łańcuchy dostaw. Istnieją wprawdzie alternatywne względem Kanału Panamskiego szlaki żeglugowe, na przykład przez Morze Śródziemne i Kanał Sueski, czy też wokół Przylądka Dobrej Nadziei, jednak są skokowo dłuższe, co oznacza wyższe koszty, a pierwszy z wyżej wymienionych stał się niebezpieczny z racji
ataków terrorystycznych jemeńskiego ruchu Huti na cywilne statki na Morzu Czerwonym. Sytuacja silnie uderzyła również w kondycję ekonomiczną Panamy, która będąc małym państwem pozostaje silnie uzależniona od tranzytowego ruchu morskiego.