Arek Kowalczyk
Włodzimierz Włoch, RynekInfrastruktury.pl: Czy nowy projekt przygotowany w Ministerstwie Gospodarki był dla was zaskoczeniem?
Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej: Tak, zwłaszcza, że przez trzy lata pracowano nad zupełnie innym projektem ustawy. Ale takie jest prawo ustawodawcy, aby kształtować rzeczywistość prawną w sposób, w jaki uznaje za najbardziej właściwy. Jako stowarzyszenie staramy się dostosować i wskazać, na jakich warunkach zmiany systemu wsparcia mogą spowodować dalszy rozwój, albo wręcz zahamowanie branży.
Jakie są waszym zdaniem jego mocne i słabe strony?
W nowym projekcie jest jasne wskazanie, że wsparcie będzie na okres 15 lat. To dobry sygnał. Wsparcie w postaci stałych taryf również. Natomiast jest wiele elementów budzących niepokój. To m.in. kwestia indeksowania taryf i opłaty zastępczej. To również kwestia pojawienia się technologii współspalania jako tej, która ma uczestniczyć w aukcjach. To zaskoczenie, bo wcześniej nie było w ogóle o tym mowy. Miała to być technologia pozostająca w systemie, jako uzupełniająca. Zaskakująca jest też pewnego rodzaju dyskryminacja technologii wiatrowych w tych przepisach i wprowadzenie sztucznych ograniczeń dotyczących dostępu do aukcji projektów o produktywności niższej niż 3500 godzin z MW na rok, czy obowiązku rozliczenia się z ilości energii pod sankcją kary. Energetyka wiatrowa i inne bezpaliwowe źródła energii nie są w stanie zagwarantować takich rozwiązań. Dlatego też uważamy, że są one nietrafione.
A co konkretnie nie podoba się wam we współspalaniu?
Nie jesteśmy mu przeciwni. Uważamy, że każda z technologii powinna się rozwijać w pewien zrównoważony sposób. Poziom współspalania, jaki był realizowany w Polsce w ub.r. powodował konieczność importu dużej ilości biomasy spoza Polski. A chyba nie o to nam chodzi… Jesteśmy za tym, by współspalanie dalej funkcjonowało, ale żeby rozwiązania legislacyjne pozwalały na rozwój spalania biomasy, szczególnie pochodzenia agro z terenu Polski, a nie importowanej. W związku z tym większy poziom współspalania, niż ten który został osiągnięty w 2012 r. na pewno nie jest wskazany. A rozwiązania zaproponowane w tej ustawie wskazują na to, że współspalanie mogłoby zwiększać swoje wolumeny również w przyszłości.
Jak pan sądzi, kiedy ustawa o OZE wejście w życie?
To nie pytanie do mnie. Z deklaracji, które słyszymy, można spodziewać się, że rząd z dużą determinacją pracuje nad ustawą i chce skierować ją do prac parlamentarnych na przełomie grudnia i stycznia. W związku z tym, być może w 2015 r. ta ustawa wejdzie w życie.
Jakie implikacje rodzi fakt, że pracuje się już trzy lata nad ustawą o OZE?
To przede wszystkim znaczący spadek nowych inwestycji. Nie są realizowane, bo inwestorzy nie wiedząc, jak będzie wyglądało prawo w przyszłości, nie podejmują ryzyka i wstrzymują decyzje, czekając na rozwój wypadków. To grozi tym, że gdy przyjdzie rok 2020, kiedy będziemy musieli rozliczyć się z określonej ilości energii wyprodukowanej ze źródeł odnawialnych, nie będzie instalacji, które pozwolą nam wyprodukować energię z OZE. To jest ryzyko, z którym ustawodawca musi się liczyć przeciągając tak dalece proces legislacyjny.