Informację tę potwierdził szef biura wdrażania projektu Augustyn Bombała. – Wniosek wpłynął do nas w czwartek po południu. Zawiera 5 załączników, z którymi nie zdążyłem się jeszcze zapoznać – mówi Bombała, który przez lekturą wniosku nie chciał wypowiadać się na temat jego uzasadnienia. Twierdzi, że na wydanie stosownej decyzji zgodnie z obowiązującymi przepisami inżynier kontraktu ma 28 dni.
Przerwa na 80 dni?
– Zawieszenie robót jest możliwe ale kontrakt przewiduje, że na maksymalnie 80 dni. Z umowy nie wynika jednak, by wykonawca na ten czas mógł całkiem zejść z budowy. W jakimś zakresie roboty muszą być prowadzone – zastrzega Bombała. W biurze zarządu Dragados nie zastaliśmy osoby gotowej udzielić nam komentarza.
Przypomnijmy, że celem budowy zbiornika retencyjnego w Raciborzu jest zabezpieczenie mieszkańców Śląska (powiaty raciborski i wodzisławski) przed falą powodziową na Odrze taką jaka wystąpiła podczas kataklizmu w 1997 roku. Zbiornik ten ma być jednym z kluczowych elementów systemu ochrony przeciwpowodziowej doliny Odry. (całkowita pojemność suchego polderu wyniesie ok. 185 mln m3).
Jest to inwestycja o strategicznym znaczeniu, która od samego początku w środowisku budowlanym wzbudza sporo kontrowersji ze względu na fakt, że inwestor wybrał wykonawcę w przetargu, gdzie jedynym kryterium oceny ofert była najniższa cena.
Bo Bank Światowy wskazał
Stało się to po tym jak wspófinansujący tę budowę Bank Światowy zakwestionował wybór oferty drugiej w kolejności i nakazał podpisanie umowy z firmą, która złożyła ofertę najtańszą.
Przetarg wygał więc Dragados, który gotów był zrealizować inwestycję za 940 mln zł brutto, co odpowiada ok. 60% założonego kosztorysu inwestorskiego. Tak duża dysproporcja w wycenie może świadczyć, że wykonawca nie oszacował prawidłowo kosztów robót oraz ryzyk, na co zwróciła uwagę grupa specjalistów budowlanych z Raciborza w liście otwartym adresowanym do ponad 30 instytucji publicznych, w tym odpowiedzialnych za nadzór i realizację infrastrukturalnych inwestycji. W raporcie tym zwrócili też uwagę na pojawiające się w mediach doniesienia na temat problemów podwykonawców, którym hiszpański wykonawca nie zapłacił w wymaganym terminie.
W lutym regionalna prasa alarmowała, że Dragados próbuje zaoszczędzić 50 mln zł planując wykorzystać do konstrukcji wałów materiał z pokopalnianych hałd, które do tego celu się nie nadają.
Zagrożone terminy
Roboty trwaja od lipca 2013 roku. Według założonego harnonogramu inwestycja ma być ukończona w 2017 roku. W konteście ostatnich wydarzeń ten termin wydaje się poważnie zagrożony.
– Wniosek Dragados źle wróży inwestycji. Ewentualne zejście tego wykonawcy z budowy oznacza znaczne opóźnienie, przez co obszary, które zbiornik miał zabezpieczać, przez kolejne sezony będą narażone na ryzyka podtopień lub powodzi. Wierzę jednak, że również może stanowić ważny i ważki argument przeciwko zasadzie wyboru oferty z najniższą ceną – komentuje Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budowlanych.