Powstał już projekt rozporządzenia w sprawie audytu, a minister transportu chce co 40 miesięcy sprawdzać, czy fotoradar jest w potrzebny w danej lokalizacji. Kontrolami zajmie się policja. Poza miejscem, zanalizowany zostanie wpływ urządzenia na poprawę bezpieczeństwa. Jeśli okaże się, że lokalizacja jest bezpieczna, urządzenie zniknie.
Przeprowadzanie audytu może zaszkodzić głównie fotoradarom gminnych, których lokalizacja budzi spore kontrowersje. Pojawiają się zarzuty, że pieniądze zarabiane na urządzeniach służą podreperowaniu gminnego budżetu, a nie poprawie bezpieczeństwa na drogach. Zostało to potwierdzone dwa lata temu przez Najwyższą Izbę Kontroli.
Jednak gminy maja inne zdanie. – Propozycje zmierzają do wyeliminowania urządzeń straży gminnych – uważa Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica. Dodaje, że kryteria prowadzenia audytu są nieodpowiednie i tłumaczy, że jeśli w danym miejscu stoi obecnie fotoradar, to automatycznie jest tam mniej wypadków. Opinię wójta popiera Inspekcja Transportu Samochodowego.
Z kolei Polski Kongres Drogowy domaga się jeszcze szerszej kontroli miejsc, których stoją fotoradary. Powinna ona dotyczyć także urządzeń mobilnych i przenośnych. – Robienie zdjęć zza krzaka wcale nie służy poprawie bezpieczeństwa. Widziałem kierowców hamujących w takich miejscach w ostatniej chwili na śniegu – wyjawia Krzysztof Garguła, specjalista ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.