Perspektywa finansowa 2014-2020 jest ostatnią, w jakiej Polska może liczyć na tak dużą pulę pieniędzy i w przyszłości z pewnością nie będzie już tylu środków na inwestycje drogowe. Nieodpowiedzialnością byłoby tych środków nie wykorzystać. Pierwsza perspektywa finansowa nie jest jeszcze do końca rozliczona ale możemy już stwierdzić, że z wydatkami na drogi poradziliśmy sobie dobrze, gorzej było z realizacją kontraktów,
Nie chcemy kolejnego kryzysu
Należy dołożyć wszelkich starań, żeby te środki zostały wydatkowane, a inwestycje zostały zrealizowane. Patrząc na to, co zostało wykonane w pierwszej perspektywie, wybudowane drogi ekspresowe i autostrady oraz obwodnice, można uznać to za sukces.
Widać, że jesteśmy w stanie zrealizować ten program. Mam nadzieję, że zostanie to dokonane w lepszym stylu i z większą korzyścią dla polskiej gospodarki niż w pierwszej perspektywie finansowej, która dla branży drogowej była jednak porażką finansową. Wielomiliardowe inwestycje powinny przełożyć się wprost na rozkwit branży i gospodarki, a wiemy, że stało się inaczej. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by sytuacja się nie powtórzyła.
Wykonawcy gotowi do działania
Jeśli chodzi o potencjał rynku wykonawczego, jest on duży i wystarczający, nawet pomimo wielu upadłości, które miały miejsce w pierwszej perspektywie. Ale bardzo dużo będzie zależało w drugiej perspektywie od inwestorów, a dokładnie od systemu zarządzania realizacją kontraktów. Wiemy, co się wydarzyło w poprzedniej perspektywie, jakie były kłopoty i czym skutkowały dla inwestorów, wykonawców i budżetu państwa. Na pewno nie można dopuścić do powtórki.
Nowy program budowy dróg da wykonawcom przede wszystkim pracę, jest w nim dużo kontraktów. To może się przyczynić do poprawy trudnej sytuacji firm. Kontrakty to praca, a praca to szanse na rozwój i budowanie potencjału.
Lepsza współpraca inwestora i wykonawcy
Inwestor i wykonawca muszą być partnerami na kontrakcie, wykonanie kontraktu w terminie powinno być troską zarówno inwestora, jak i wykonawcy. Obserwowaliśmy w pierwszej perspektywie, że tak nie było, często w momencie podpisania umowy wykonawca był zostawiany sam sobie i jak pojawiały się problemy, najczęściej był on odsyłany do sądu. Nie może by tak, że sądy będą trzecią stroną umów. Muszą być też mediacje i arbitraż. Sąd powinien być ostatecznością. Zamówienia publiczne rodzą szereg różnego rodzaju sporów, które po trafieniu na ścieżkę sądową ciągną się w czasie, a przedsiębiorców często nie stać na dochodzenie swoich roszczeń, albo nie dotrwają do końca procesu. Nie chodzi o to, by konflikty eskalować, ale o to, by je rozwiązywać polubownie.
Czytaj też: