Najtańsza oferta na budowę jednego z odcinków Południowej Obwodnicy Warszawy jest niższa od szacunków inwestora aż o 57%. Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa mówi portalowi „RynekInfrastruktury.pl”, że winna jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która nie wykazała się wystarczającą starannością w przygotowaniu dokumentacji.
Ponad rok oczekiwania na oferty cenowePrzetarg na budowę Południowej Obwodnicy Warszawy został ogłoszony w grudniu 2013 roku. Na otwarcie ofert na jeden z trzech odcinków POW czekaliśmy niemal 13 miesięcy. GDDKiA oszacowała, że inwestycja pochłonie ponad 1,7 mld zł. Z kolei wartość złożonych ofert wahała się od ponad 757 mln zł do ponad 1,2 mld zł.
–
Otwarcie ofert pierwszego przetargu na POW wywołało sporo kontrowersji. Skąd różnice w cenach ofertowych i dlaczego tak bardzo różnią się od budżetu zamawiającego (najdroższa oferta jest ponad 500 mln zł niższa od budżetu zamawiającego)? – pyta Rafał Bałdys. – Rozwiązanie zagadki jest dość proste. Pio pierwsze, budżet zamawiającego był istotnie przeszacowany, niemożność przewidzenia wartości kontraktu to główny zarzut do GDDKiA – dodaje.
Wiceprezes PZPB mówi, że z informacji uzyskanych od wykonawców, którzy złożyli oferty można wywnioskować, iż wartość projektowania i robót jest o kilkaset milionów złotych niższa od szacunków inwestora. – To poważny zarzut, bowiem daje obraz tego, z jaką starannością przygotowano jest cały projekt – ocenia.
Branża zaskoczona niską wartością ofert– Po drugie, biorąc pod uwagę, iż oferty złożyli wiarygodni wykonawcy należy zastanowić się skąd pojawiły się tak istotne różnice w cenach ofertowych. Różnic dopatruję w metodyce optymalizowania rozwiązań projektowych założonych w koncepcji. Wykonawcy różnie podeszli do możliwości wprowadzania własnych rozwiązań projektowych. To jednak w dalszym ciągu nie wyjaśnia ogromnych różnic, bowiem blisko 500 mln zł pomiędzy najtańszym a najdroższym wykonawcą to sygnał dla inwestora, że z dokumentacją przetargową coś jest nie tak – mówi Rafał Bałdys.
Zdaniem przedstawiciela organizacji branżowej, widać wyraźnie, że dokumenty dostarczane wykonawcom w formule „projektuj i buduj” dają wiele pola do dowolnej interpretacji intencji inwestora. – To z kolei powinno być wyraźnym sygnałem dla rządzących, że dotychczasowe podejście do realizacji kluczowych inwestycji infrastrukturalnych należy zrewidować – mówi portalowi „RynekInfrastruktury.pl” ekspert.