Niedawno Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad otworzyła oferty w trzech przetargach na realizację drogi ekspresowej S8 na południe od Wrocławia. Ceny oscylują w przedziale 52-59% kosztorysu. Mając na względzie doświadczenia z przeszłości, należałoby stwierdzić, że to tylko pozornie dobra wiadomość. Powrót do walki cenowej między wykonawcami mógłby oznaczać chwilowe oszczędności za cenę dużych komplikacji, w tym ryzyka rozwiązywania kontraktów. Niewykluczone jednak, że w tym przypadku mamy do czynienia raczej z zawyżonymi kosztorysami.
Jak informowaliśmy niedawno na łamach “Rynku Infrastruktury”,
w trzech przetargach na drogę ekspresową S8 między węzłami Kobierzyce Północ i Łagiewniki Zachód oferty zostały wycenione przez potencjalnych wykonawców głęboko poniżej kosztorysu zamawiającego. Dodatkowo jest ich bardzo wiele, a nawet najdroższe z nich opiewają na dużo niższe kwoty niż zakładane przez GDDKiA. Wydawać by się mogło, że to doskonała wiadomość. Tańsze oferty powinny bowiem bezpośrednio implikować wymierne oszczędności, a tym samym pośrednio możliwość realizacji większej ilości programów inwestycyjnych. Czy aby na pewno?
Niekoniecznie. Tak duża różnica między kosztorysem zamawiającego a wycenami potencjalnych wykonawców wskazuje na to, że rynek obawia się spadku zleceń, a to oznacza wojnę cenową. W takich warunkach istnieje wysokie ryzyko, że oszczędności będą tylko pozorne, a wykonawcy, których kontrakty ostatecznie okażą się nierentowne, po prostu wypowiedzą umowy i zejdą z placu budowy, co zdarzało się niejeden raz w przeszłości. – Z walką o kontrakty wiążą się odwołania, przeciąganie w czasie rozstrzygnięć przetargów, a w przyszłości możemy mieć powtórkę z rozwiązywania umów. Po raz kolejny proszę o dobrze przemyślane i skalkulowane oferty – mówił Tomasz Żuchowski, pełniący obowiązki Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad.
Wojna cenowa czy zawyżone kosztorysy?
Z drugiej strony, trzeba mieć na uwadze, że przetargi na budowę nowych odcinków dróg ekspresowych w Polsce, w których aktualnie otwierane są oferty, były przeważnie ogłaszane w okolicach szczytu inflacji, kiedy na rynkach panowała duża niepewność. Nie było jasne, kiedy dynamika wzrostu cen zacznie spadać i jak bliska jest perspektywa osiągnięcia jej szczytowego poziomu. Dopiero w ostatnich miesiącach zaczęły wygasać czynniki podażowe, które spowodowały dwucyfrową inflację w dużej części państw członkowskich Unii Europejskich, takie jak sytuacja na rynkach energii i surowców energetycznych. W przypadku przetargów na budowę trzech odcinków drogi ekspresowej S8 zwracają także uwagę relatywnie niewielkie różnice pomiędzy wycenami poszczególnych oferentów, co poddaje w wątpliwość podejrzenie, że mamy do czynienia z cenami rażąco niskimi.
Dlatego w tym momencie trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy na pewno mamy do czynienia z wojną cenową i wykonawcy zaniżają ceny ofert, czy raczej zamawiający zawyżyli w poprzednich kwartałach kosztorysy. Choć dużym wyzwaniem dla wykonawców jest rynek pracownika w budownictwie i niedobór siły roboczej, w ostatnich miesiącach obserwowaliśmy spadek, a następnie stabilizację cen paliw (choć ostatnio znów obserwuje się pewne wzrosty cen, nie mają już szokowego charakteru), a także kluczowego w budownictwie drogowym komponentu ropopochodnego, jakim jest asfalt. – Poziom cen asfaltów po bardzo trudnym roku 2022 wrócił niemal do poziomu sprzed wojny w Ukrainie – mówiła Małgorzata Kowalska, członek zarządu ORLEN Asfalt. Warto dodać, że tanieje stal. Wydaje się zatem, że najgorsze za nami.
Z drugiej strony, na korzyść tezy o wojnie cenowej zdaje się przemawiać dekoniunktura w niektórych segmentach rynku budowlanego. Choć w kolejnych kwartałach można spodziewać się ożywienia na rynku mieszkaniowym za sprawą rządowego programu Bezpieczny Kredyt 2%, mniej optymistycznie rysuje się przyszłość segmentu kolejowego. – Silna konkurencja cenowa w segmencie drogowym jest pokłosiem dekoniunktury w sektorze budownictwa, z którą firmy budowlane mierzą się od ponad roku. Z powodu braku nowych zleceń o dużej wartości w segmencie kolejowym i energetycznym aktywność największych spółek kanalizuje się w tych obszarach rynku, w których proces inwestycyjny toczy się w relatywnie dobrym tempie, czyli właśnie na drogach – komentował w wypowiedzi dla “Dziennika Gazety Prawnej” Damian Kaźmierczak, członek zarządu i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.