– Chcemy, żeby regulacje prawne, które pozwalają łatwiej prowadzić procesy inwestycyjne w drogach, zafunkcjonowały także na kolei – powiedział portalowi RynekInfrastruktury.pl Zbigniew Rynasiewicz, wiceminister infrastruktury i rozwoju. Rozmowa odbyła się podczas Kongresu Infrastruktury Polskiej w Krakowie.
Paweł Rydzyński, RynekInfrastruktury.pl: Czy nie odnosi Pan wrażenia, że w procesach inwestycyjnych, zwłaszcza jeśli chodzi o inwestycje na sieci PKP PLK, mamy do czynienia z pewną luką? Inwestycje współfinansowane w ramach perspektywy 2007-13 powoli, siłą rzeczy, kończą się [muszą się zakończyć do grudnia 2015 r., inaczej może nastąpić problem z rozliczeniem unijnej pomocy – red.], natomiast proces inwestycyjny związany z funduszami w ramach perspektywy 2014-20 jeszcze na dobre się nie rozkręcił.
Zbigniew Rynasiewicz, wiceszef MIR: Zgadzam się, że jest pewna dziura. Jestem jednak pewien, że po tym, jak zakończą się rozmowy samorządów wojewódzkich z Komisją Europejską w sprawie kształtu regionalnych programów operacyjnych, ten problem zniknie i ruszymy pełną parą z inwestycjami. Poza tym chcemy, że regulacje prawne, które już ocenie pozwalają łatwiej prowadzić procesy inwestycyjne w drogach, zafunkcjonowały również na kolei. Propozycje takie zostały przekazane do Sejmu, czekamy na decyzję, żeby ten proces udrożnić.
W działaniach GDDKiA nie dostrzega Pan podobnej luki pomiędzy starą i nową perspektywą UE?
Nie. 50 mld zł na drogi jest już na rynku. Te środki dotyczą zarówno rozbudowanego procesu projektowego, jak i już samych umów na realizację procesu budowlanego na drogach.
Gdzie w tym „zestawieniu” znajdują się inwestycje w infrastrukturę lotniczą?
Tu sytuacja jest o tyle specyficzna, że z jednej strony w zasadzie wszystkie projekty unijne związane z rozbudową lotnisk zostały już zamknięte i rozliczone, a z drugiej strony – w nowej perspektywie finansowej Komisja Europejska nie widzi potrzeb, żeby dalej rozbudowywać polskie lotniska. My też nie widzimy takiej potrzeby, ale widzimy absolutną konieczność unowocześniania portów lotniczych, poprzez m.in. montaż nowoczesnych urządzeń naprowadzających. To co jest „sercem” lotniska, jest zazwyczaj najdroższe. Pasażerowie widzą wielkie nowoczesne terminale, ale nie widzą i nie wiedzą najczęściej, co w obrębie lotnisk trzeba jeszcze zrobić.
Rosnące przeładunki w polskich portach morskich każą również coraz bardziej łaskawym okiem spoglądać na konieczność przeznaczania znaczących środków na inwestycje w ten segment infrastruktury transportowej.
Oczywiście – i to nie tylko jeśli chodzi o rozwój samej infrastruktury wewnątrz portów, ale też o ich lepsze niż obecnie połączenie z siecią dróg i linii kolejowych. Fundamentem jest dążenie do lepszego funkcjonowania kluczowych dla polskiej gospodarki portów, w Gdańsku, Gdyni oraz w zespole portów Szczecin-Świnoujście. Komisja Europejska zaakceptowała to podejście. Były jeszcze podjęte dyskusje nt. finansowania ze środków europejskich [ogólnokrajowych – red.] inwestycji w portach w Darłowie i Ustce, ale przede wszystkim w tym momencie chodzi nam o to, żeby wspomniane wcześniej kluczowe porty funkcjonowały coraz lepiej.