W niedzielę rano w północno-wschodniej części Philadelphii doszło do zawalenia się części jezdni na autostradzie międzystanowej Interstate 95 na skutek pożaru samochodu ciężarowego przewożącego cysternę z benzyną. Zważywszy na fakt, że jest to jedna z najbardziej uczęszczanych dróg szybkiego ruchu na Wschodnim Wybrzeżu, konsekwencją zdarzenia będą długotrwałe utrudnienia. Josh Shapiro, gubernator stanu Pennsylvania, przyznaje, że mogą one potrwać kilka miesięcy.
Jezdnia w kierunku północnym, składająca się z czterech pasów ruchu, osunęła się na ulicę Cottman Avenue w dzielnicy Tacony na skutek uszkodzenia stalowych konstrukcji wsporczych na wiadukcie. Uszkodzenie to nastąpiło w wyniku pożaru benzyny, przy czym obecnie nie wiadomo, jak doszło do zapłonu w cysternie o pojemności 8,5 tys. galonów, co odpowiada w przybliżeniu 32 tys. litrów. Władze publiczne nie ujawniły również żadnych informacji na temat kierowcy. Wiadomo natomiast, że straż pożarna odebrała zgłoszenie o 6:30, natomiast godzinę później wedle jej meldunków sytuacja miała się znajdować pod kontrolą.
Gubernator stanu Pennsylvania Josh Shapiro zapowiedział, że wyda deklarację klęski żywiołowej, co umożliwi ubieganie się o pomoc finansową z funduszy federalnych. Zarówno gubernator Shapiro, jak i Jim Kenney, burmistrz Philadelphii, rozmawiali już z sekretarzem transportu w administracji federalnej, Pete'em Buttigiegiem, który zapewnił zainteresowanych, że będą dysponować odpowiednimi środkami. – Dziękowałem Bogu, że żaden kierowca, który był wtedy na I-95, nie został ranny i nie zginął – dodał Josh Shapiro, przyznając jednak, że wciąż trwa weryfikacja stanu rzeczy w tym zakresie. Jeszcze w niedzielę wieczorem Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu wysłała zespół, który ma zbadać incydent we współpracy z policją stanową Pensylwanii.
Wobec incydentu podjęta została decyzja o zamknięciu autostrady na odcinku między Woodhaven Road a Aramingo Avenue, co oznacza perspektywę paraliżu komunikacyjnego w najbliższych miesiącach. Rzeczony odcinek liczy bowiem blisko 20 kilometrów, znajduje się bardzo blisko ścisłego centrum Philadelphii, a po drodze znajduje się kilka węzłów i zjazdów. Do tego należy także uwzględnić relatywnie dużo większe znaczenie indywidualnej mobilności w Stanach Zjednoczonych w porównaniu z realiami europejskimi. Dość powiedzieć, że na rzeczonym odcinku dobowy ruch wynosił 160 tys. pojazdów. Z drugiej strony
upowszechnienie pracy hybrydowej i zdalnej prawdopodobnie nieco ograniczy skalę utrudnień w porównaniu z możliwymi konsekwencjami hipotetycznego podobnego zdarzenia przed pandemią COVID-19.
Zaistniała sytuacja przejściowo może przysłużyć się Southeastern Pennsylvania Transportation Authority (SEPTA), zarządcy multimodalnego systemu transportu publicznego w aglomeracji Philadelphii, który obejmuje autobusy, trolejbusy, tramwaje, lekką kolej miejska, metro (trzecie najstarsze w Stanach Zjednoczonych, powstałe w 1907 roku, starsze są jedynie systemy w Bostonie i Nowym Jorku) i kolej podmiejską. SEPTA, spodziewająca się wzrostu liczby pasażerów na relacji kolei podmiejskiej Market – Frankford, już teraz planuje wzmocnić zestawienia pociągów podmiejskich i zawiesić opłaty za parkowanie przy stacjach kolejowych. SEPTA spodziewa się również wzrostu frekwencji na wybranych liniach autobusowych. Stanowy Departament Transportu rekomendował natomiast trasę objazdową.
Co ciekawe, podobny incydent miał już miejsce w marcu 1996 roku, kiedy to doszło do pożaru nielegalnego składowiska opon pod tą samą autostradą I-95, która została wówczas zamknięta na kilka tygodni, a wszystkie utrudnienia komunikacyjne w mieście trwały aż pół roku. Siedmiu nastolatków zostało oskarżonych o podpalenie owego składowiska, natomiast jego właściciel został skazany na karę pozbawienia wolności i zobligowany do zapłaty 3 mln USD na naprawę. W latach 1980-2012 pożary spowodowały 30 uszkodzeń mostów i wiaduktów w Stanach Zjednoczonych, w tym 13 wykonanych ze stali, jak feralny obiekt w Philadelphii.