Rynek Infrastruktury
Adwokat Marcin Radwan-Röhrenschef, wspólnik w kancelarii Röhrenschef, mówi portalowi „RynekInfrastruktury.pl”, że roszczenia mogą zostać uznane w sądzie, jednak może to nastąpić w perspektywie wielu lat, począwszy od 5-6-letniego procesu, poprzez apelację i ewentualnie kasację do Sądu Najwyższego. Już teraz w sądach toczą się procesy o roszczenia warte ponad 100 mln zł. Ciężko byłoby znaleźć wykonawcę, który na czas całego procesu byłby w stanie zapewnić finansowanie projektu.
Aby uniknąć takich sytuacji należy według Marcina Radwana-Röhrenschefa zmienić politykę funkcjonowania publicznych zamawiających. – Oni muszą zrozumieć, że prywatny wykonawca jest ich partnerem, z którym realizują pewne zadania i sytuacja nie polega na tym, żeby go okraść i jak najmniej zapłacić, tylko, żeby zrealizować projekt w sensownym kształcie – zauważa.
Dodaje, że publiczny zamawiający powinien zmienić stawiany sobie cel. Dziś jest nim wydanie jak najmniejszych pieniędzy, a powinno być nim zrealizowanie projektu w sensownym kształcie. – Pojawia się również pytanie o kwestię czasu – w wielu projektach narzucono wyśrubowane terminy na ukończenie inwestycji, co było na granicy zdrowego rozsądku, nie zakładano też żadnych rezerw po stronie zamawiającego, więc ponownie przerzucano całe ryzyko na wykonawcę – przypomina.
Według Marcina Radwana-Röhrenschef zamawiający powinien zmienić swoją politykę i przywrócić niezależność inżyniera kontraktu, funkcję rozjemcy oraz komisji rozjemczej, a także powinien poważnie traktować wykonawców. To powinno przyczynić się do zmniejszenia liczby sporów na kontraktach.